Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:867.09 km (w terenie 11.30 km; 1.30%)
Czas w ruchu:29:49
Średnia prędkość:25.42 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Suma podjazdów:610 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:37.70 km i 1h 34m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
31.15 km 0.00 km teren
01:37 h 19.27 km/h:
Maks. pr.:45.40 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m

Grypowo na przetarcie

Wtorek, 31 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Komentarze 0

Na miasto po teczkę, odwiozłem Rafałowi, bujnąłem się z górki, pojechałem znowu przez miasto i wstąpiłem na górkę przy PKP. Stamtąd udałem się do Komorowa, posiedziałem pod sklepem ze znajomymi około 1 h i pojechałem na Biskupice. Następnie przez Święty Marek do domu.
Kategoria 2) 25-50 km, samotnie


Dane wyjazdu:
39.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy: m
Rower:

Zakrzewo i Pola Lednickie

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 4

Drugiego dnia pobytu poza domem postanowiłem też się gdzieś wybrać, w głowie miałem już wtępny plan. Jednak najpierw musiałem pomagać przez kilka godzin, potem musiałem oczywiście zjeść, następnie znowu jeść i dopiero mogłem się zabrać rowerkiem :)

Wiedziałem, że w Zakrzewie jest przepiękny pałac, tam też się wybrałem. Pojechałem sobie przez Myszki, dojechałem do Łagiewnik Kośc. i poczytałem opis i historię okolicznych zabytków. W Zakrzewie zaliczyłem także przez Olejarnię i Gorzelnię ;p
Zrobiłem kilka zdjęc, pooglądałem świetne konstrukcje z kamienia i pojechałem dalej wąską, lecz w dobrym stanie drogą asfaltową przez lasy. Dojechałem do znanej mi drogi wojewódzkiej na Gniezno, przeciąłem ją i pojechałem na Imiołki. Po drodze kilka pamiątkowych fotek i dojechałem do Pól Lednickich.
Znowu kilka zdjęc i powrót do domu. Skręciłem w lewo w kierunku Kiszkowa, w Sławnie kilku młodzieńcom zachciało się śmingusa :) Z tego co się dowiedziałem to przygotowują się do jakiś zawodów. Chwilę później dojechałem do Ujazdu i tym samym znów dopadło mnie jedzenie... Ale to przecież normalne na komuniach :D

Średnia prędkość około 23 km/h.



Ale się cieszyły (patrz - pies po lewej) © kRs123


Kot :) © kRs123


Lednicki Park Krajobrazowy © kRs123


Zdjęcie pałacu:
Pałac w Zakrzewie z bliska

Pałac w Zakrzewie © kRs123


Kościół w Łagiewnikach Kościelnych © kRs123


Front Pałacu w Zakrzewie © kRs123


Szlak palaców i dworów © kRs123


Fisherka przed bramami pałacu © kRs123


Gorzelnia w Zakrzewie © kRs123


Świetny kształt Gorzelni © kRs123


Stanica harcerska "Orle Gniazdo" © kRs123


Marmurowy posąg w Imiołkach © kRs123


Fischerka pod rybką © kRs123


A to ja pod rybką © kRs123


Przygotowania strażaków... © kRs123


Kategoria 2) 25-50 km, samotnie


Dane wyjazdu:
30.00 km 0.20 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m
Rower:

Króciutko do Czech

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 30.05.2011 | Komentarze 0

Z rana pojeździłem po Sycowie i wyszło mi 6,3 km. Następnie szykowałem się na wyjazd samochodem w okolice Gniezna, bo jeden dzieciak miał komunię :)
Będąc na miejscu, jako, że jeszcze nie było wielkiego poruszenia i zamętu to postanowiłem zaliczyć okoliczną wieś o wdzięcznej nazwie - "Czechy".
Poszedłem na sklep ciotki, rozglądam się i nie widzę żadnych ciekawych rowerów... :/ Znalazłem wyróżniającego się z tłumu Fishera,a raczej Fisherkę, dopompowałem oponki, podkręciłem co się dało i wyruszyłem w drogę o godzinie 19:50.
Pojechałem przez Sławno, ponieważ była to jedna z niewielu dróg prowadzących na Czechy, tam też chciałem zobaczyć zabytkowy drewniany kościół, lecz jeżdząc, nawet pytając się nic nie znalazłem. Następnie kilka km asfaltem przez las i byłem już u celu. Pamiątkowe zdjęcie i w drogę powrotną. Chciałem jechać przez Kłecko, lecz nie znałem dokładnej drogi :)
Wróciłem sobie na spokojnie w miarę szybkim tempem, średnia prędkość w granicach 24-26 km/h. Jakoś siła w nogach była.



One były moim celem © kRs123


Pomnik w Sławnie © kRs123


a oto ja w Czechach © kRs123


a to zdjęcie z wycieczki samochodem:
Skubaniec jechał sobie bez koła :) © kRs123


Kategoria 2) 25-50 km, samotnie


Dane wyjazdu:
10.20 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:

Dzień bez roweru dniem straconym

Czwartek, 26 maja 2011 · dodano: 26.05.2011 | Komentarze 1

Wczoraj wieczorem zajęła się mną grypa, więc świetnie, od wczoraj cały czas jestem na tabletkach, w szkole się nie pojawiłem, teraz mi trochę przeszło i postanowiłem nasmarować łańcuch jakimś lipnym Pedrosem. Łańcuch pochłaniał smar do środka, gdy ja wyruszyłem na miasto szosówką. Dojechałem do PKP, wcześniej dorwałem autobus i mniej więcej jechałem 55 km/h, ale to tak na oko :) Więcej nie ujechałem, bo nie wyrobiłem się ze zmianą biegów, ponieważ te są umiejscowione na ramie. Dojechałem na stację, na której Antałka popijało sobie dwóch pijaczków. Wróciłem tą samą drogą, ale podjechałem jeszcze na kaliską.
Jutro wyjazd ze szkołą do Opola, wyjazd obowiązkowy, więc kolejna dawka tabletek zaraz wyląduje w wiadomym miejscu. Powrót ok. 19:00, czyli znowu nie pojeżdżę.

Jak w temacie: "dzień bez roweru dniem straconym". Weekend nie zapowiada się bardzo rowerowo, jadę w okolice Grigora samochodem, tylko tam będę bez swojego bike'a.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
7.80 km 0.00 km teren
00:32 h 14.62 km/h:
Maks. pr.:32.30 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Wielkie czyszczenie...

Środa, 25 maja 2011 · dodano: 25.05.2011 | Komentarze 1

Pojechałem do Bogdańca pożyczyć rozkuwacz, rozkułem łańcuch i założyłem spinkę, następnie w garażu poszejkowałem trochę łańcuch z zaangażowaniem oraz wyczyściłem cały napęd. Po chwili "pojechałem" (odpychałem się od ziemi mając jedną nogę na pedale, V max = 20 km/h) bez łańcucha do Pawła, by trochę rower odświeżyć z zewnątrz :) Pobawiłem się wężem i tak samo wróciłem do domu...

Dzisiaj niestety bez dłuższej wycieczki, ale w końcu trzeba było się tym wszystkim zająć.

Lampka tylna AIM świetnie świeci, przednia Sigma Smilux przyszła kurierem, lecz nie miałem jeszcze okazji jej przetestować. Mam nadzieje, że spełni swoją rolę.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
102.80 km 3.00 km teren
03:52 h 26.59 km/h:
Maks. pr.:52.40 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m

Do Ostrowa Wlkp.

Wtorek, 24 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 2

Od rana miałem w głowie prowizoryczną trasę, po szkole pożyczyłem od Pawła mapę "Doliny Baryczy" i poszedłem do domu. Tam zbierałem się nieco wolno, to zupkę trzeba było zjeść, to kanapki zrobić na trasę, to znieść szafę sąsiadce z 4 piętra. W końcu się wybrałem i była prawie 15:30. Jechałem przez Międzybórz, lecz przed nim, w Komorowie wyminąłem koleżankę z technikum - Aśkę. Postanowiła sobie jeździć do szkoły rowerkiem, no i bardzo dobry pomysł moim zdaniem :) Jako, że ona się opalała na rowerze, a chciała koniecznie bym ją odprowadził pod Międzybórz, to musiała podkręcić nieco tempo :D No i nie narzekała, trochę zakwasić ją trzeba było :p Pożegnałem ją w Kraszowie, ponieważ obawiałem się, że mogę wrócić po zmroku. Średnia wynosiła 25 km/h, a ona była na jakimś pomarańczowym Makroteszu. Brawo ! :) Następnie pojechałem DK nr 25, nie lubię tej drogi, wyjeżdżając z Międzyborza można tam zauważyć istne cmentarzysko, przez co miewam ciarki na plecach. No, ale jakoś się przemęczyłem i cały i zdrowy dojechałem do Antonina. W Przygodzicach skręciłem na Wysocko Małe, by trochę odpocząć od "TIR'ów", droga tam była bardzo "hopkowata" i powiem Wam, że brakuje mi porządnych górek. Ale było ciekawie i po chwili znalazłem się w Ostrowie ze średnią 28,5 km/h.

Stadion Miejski w Ostrowie Wlkp. © kRs123


Pozwiedzałem miasto, posiedziałem na rynku i pojechałem błądzić po niezliczonych uliczkach.

Konkatedra p.w. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Ostrowie Wlkp © kRs123


Wieża ciśnień w Ostrowie Wlkp. © kRs123


Zapytałem jednego "porządnego pijaczka" o drogę i wskazał mi kierunek asfaltów, które miałem zaraz pochłonąć. Do skrzyżowania i do góry, myślę sobie: "do góry czyli w prawo czy prosto" ? :D Ale słysząc wcześniej: "most będzie" udałem się w prawo i dojechałem do ronda, tam się zastanowiłem i pojechałem prosto. Droga asfaltowa się jednak skończyła, ale widziałem kolarza na trekkingu jadącym po tym terenie i się skłoniłem ku jeździe. Śr V na poziomie 25 km/h, po 2 km pojawił się asfalt, a po chwili byłem już w Jankowie Przygodzkim.

Kościół pw. św. Józefa w centrum wsi © kRs123


Następnie mijałem kilkanaście średnich i w miarę dużych jezior. Bardzo ładny był tam widok, droga też super, dobry asfalt, mało samochodów i nachylenie niczego sobie. Nic, tylko jeździć.

Jezioro w Trzcielinach © kRs123


Potem wszedłem na takie coś i wpatrywałem się w okoliczne wody.
Wieża widokowa w Dębnicy © kRs123


Widoczek z Wieży © kRs123


Następnie dojechałem do Czarnegolasu, tam już mi się nie chciało robić zdjęć kościołów, zjadłem połowę Grześka i dobiłem do głównej drogi na rondzie Ostrzeszowskim. Z powrotem prędkość jak na obecny okres normalna, dojechałem ponownie do Międzyborza, a stamtąd prosto dobrym tempem do Sycowa.

Dane wyjazdu:
10.30 km 0.00 km teren
00:27 h 22.89 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m

Po mieście

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 0

Przed niedzielnym spotkaniem z kumplami pobujałem się po mieście...
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
00:43 h 20.93 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m

Lajtowo tu i tam

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0

Pojechałem do Bodzia, lecz było już za późno by coś zdziałać. Później poobserwowałem jak ekipa Dżemu przygotowuje scenę i dostraja całą resztę. Pokręciłem się wokół czeskiego lunaparku i pojechałem do Aśki. Pogadałem i wróciłem, stojąc przy obwodnicy, co chwilę przejeżdżał samochód z rowerami na dachu, jak mniemam byli to bikerzy z Bike Maratonu w Wieluniu. Ładne były te maszynki :)

A teraz się wybieram na MRR, a potem "Jam". Bawcie się ludzie ! :) joł
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
74.53 km 0.00 km teren
02:34 h 29.04 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:130 m

No i mnie dogoniła...

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 2

Dobę zacząłem od 4 godzinnego snu... no ładnie jak na sam początek. Ale inne łóżko wydaje się być twarde, a co za tym idzie nie mogłem się przyzwyczaić do niego. Potem cały dzień chodziłem i jeździłem tramwajami po mieście z kochaną Asiulą (nie narzeka jak zwiedzamy bikeshopy, co bardzo mi się podoba) po sklepach rowerowych. Zamiarem był zakup sakw Crosso Classic Big, najlepiej czerwone bądź niebieskie. Na sam koniec kupno Ratajowi kasku. No i wyszło jak wyszło, ani tego ani tamtego. Co do sakw, potwierdzano mailowo, że mają te kolory na stanie, a przychodziło co do czego i albo nie mieli w ogóle, ale jak w jednym przypadku, były koloru czarnego. Co do kasku, to nie mieli go obecnie na stanie. Ogółem dużo chodzenia, kupiłem w końcu upragnioną lampkę tylną :D

Co do samego powrotu rowerem, miałem już nawet szkaradne myśli by jechać czymś innym, ponieważ nogi wchodziły mi do dupy po tym maratonie miejskim. No, ale nie mogłem się poddać i wróciłem oczywiście moim kochanym Herkulesikiem :) Planowałem średnią na poziomie ok. 23 km/h. Wyszło jak wyszło, wyjechałem dokładnie o 18:18 i po 11 wrocławskich kilometrach średnia wynosiła 26,8 km/h. No to sobie myślę "no jak przez to dziurawe łajno się przedarłem tak szybko, to dalej będzie luzik, więc jazda !". Miałem 0,7 wody z sokiem, 0,5 Pepsi Twist, bułkę z szynką i Horalky (mhhmm... ). Przez całą drogę praktycznie żadnych postojów, dopiero w Stroni musiałem się zatrzymać, woda się skończyła i przelałem do bidonu Pepsiaka. Wtedy to też w ciągu kilku sekund zerwał się potężny wiatr. To myślę sobie: "zajebiście, ładnie dojadę do domu". Oczywiście nakrętka od bidonu wpadła mi w piach, więc musiałem tęgie dziewczę stojące niedaleko poprosić o opłukanie. Zrobiła swoje i pojechałem w drogę. Początkowo boczny wiatr utrudniał jazdę, ale wiedziałem, że zaraz będzie zakręt w lewo i to będzie zbawienne dla mnie :) Dookoła widniały co chwil kilka piękne, a jakże niebezpieczne (?) dla mnie pioruny :) Na liczniku prędkości od 35 do 45 km/h. Do tego co chwilę ktoś dzwoni... Bałem się tylko o to, że ulewa mnie sieknie i będę przemoczony. Poprawiając średnią, będąc już w Dziadowej Kłodzie zaczęło kropić delikatnie, dobrze że dopiero tam. Wiatr był tak mocny, że co chwila przed oczami pokazywała mi się jakaś gałązka, liście i inne duperele, o kurzu nie wspominając. Á propos, kawałek dalej, na piaszczystym polu odbywał się spektakl, małe tornado piaskowe :) Zrobił się ok. 20 metrowy wir, który zmierzał w kierunku drogi, ja zwolnić nie mogłem, on raczej też nie zaprzestanie napierać. Trafiłem w niego, dostałem piaskiem po oczach i pojechałem dalej. Pod największą górkę w okolicy wjeżdżałem ze średnią prędkością 27 km/h, ale to nie moja zasługa w 100 % :D Następnie w kompletnej ciemnicy, od boku do boku (wiatr), z burzą, która mnie dogoniła i stanęła chamsko nade mną i wali piorunami dojechałem do Sycowa. No i świetnie, tutaj zaczęło mocniej padać. Schowałem się na PKS'ie, odczekałem najgorsze i pojechałem do domu. Wycieczka nudna, nie licząc ostatnich 30 km :D

Dzisiejszy koncert Maleo Reggae Rockers przeniesiony na sobotę godz. 19:30, od razu po nich Dżem zagra. Jak widać burza i wiatr nieźle działały na stadionie. Na mieście oprócz pijących gówniarzy pustki.

Łada Niva © kRs123


Szkoda mi ich trochę, całą zimę tak stały... © kRs123


Dorożka na wrocławskim rynku © kRs123


Nowe rowerki do wypożeczenia we Wrocławiu © kRs123


Gdzieś to już widziałem :D © kRs123


Dane wyjazdu:
78.30 km 0.30 km teren
02:54 h 27.00 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: 90 m

Do Wrocławia na zakupy

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 1

Świetnie mi się jechało od samego początku. Na bagażniku w torbie przymocowanej linkami trochę ubrań na jutro. Słońce przypiekło, oczy dostały swoje :/ Na trasie nie pamiętam wielu emocji, nie licząc niejednokrotnie debilnych pieszych, którzy niespodziewanie schodzą na pas rowerowy, także wulgaryzmy nie raz leciały z mojej strony. Do tego miałem sporo emocji z kierowcami blachosmrodów. Nie licząc ludzi z ciężarowych co wyprzedzają na trzeciego z prędkością ponad 100 km/h, to pewnemu baranowi w czerwonym eskorcie prawie wjechałem w dupę w Kiełczowie. Debil stał sobie na poboczu, ja jadę ostrożnie po prostej ok. 33 km/h, a ten pewnie widząc mnie, ale nic nie myśląc wyjechał na wstecznym na jezdnię, ja wtedy szybko zareagowałem i odbiłem w lewo by go wyminąć, a tam kolejny Fordzik, tym razem granatowy Focus zmierza mi na czoło. Uff, jakoś poszło i szkód nie ma. A jak się okazało po 2 sekundach, idiota skręcał 5 metrów dalej w uliczkę. No myślałem, że zejdę z roweru i powiem mu parę niecenzuralnych słów. Nawet babka stojąca po drugiej stronie skomentowała tego osła, cytuję: "no co za DEBIL", ja przytaknąłem, powiedziałem swoje i wjechałem po chwili do miasta. Teraz praktycznie zero zmęczenia i humor mimo wszystko dopisuje. Co do jutra, zakupy małe się szykują - sakwy Crosso dla mnie i Ratajowi wiatru troszkę kupić muszę (kask Author Wind). Zdjęcia wrzucę jutro, wiele ich nie ma, ale jednak :) Pozdrower.

Śpiący "Rudy" przed wyjazdem © kRs123


Kościół w Ligocie Małej © kRs123


A to moja urocza opalenizna © kRs123