Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2011

Dystans całkowity:1109.89 km (w terenie 77.80 km; 7.01%)
Czas w ruchu:51:13
Średnia prędkość:21.42 km/h
Maksymalna prędkość:66.70 km/h
Suma podjazdów:1740 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:46.25 km i 2h 13m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
77.36 km 0.00 km teren
03:04 h 25.23 km/h:
Maks. pr.:51.60 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:150 m

Na Wieruszów

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 2

Na trasę wyruszyłem przed godziną 16:00. Szybko dojechałem do Kępna, mimo ciągle męczącego mnie bólu kolana. Tam posiedziałem na rynku i wybrałem się do Wieruszowa. Wjeżdżając do miasta zwiedziłem PKP, a następnie zatrzymałem się przy samolocie, zjadłem banana i próbowałem się dodzwonić do Sycowa. Oczywiście nieskutecznie, zablokowane konto, a przy tym limit połączeń na czyjś koszt wykorzystany :/
Samolot w Wieruszowie © kRs123


Dalej pojechałem do centrum, obejrzeć kościół i przy okazji obok wstąpić do POLO Marketu. Szybko (rower stał przed sklepem) zakupiłem Grześka i wodę, zjadłem i udałem się w drogę powrotną. Wiedziałem, że będzie się jechało o wiele lepiej. Na trasie wyminąłem kilku rowerzystów, przejechałem szybko Kępno i za Bralinem zauważyłem na chodniku rozmawiającego przez telefon kolarza - jak się później okazało Tomka. Pojechałem dalej, zobaczyłem, że skończył rozmawiać, więc zwolniłem by mnie dogonił. Tak też się stało, powiedziałem parę słów i podczepiłem się na koło. Nowy kolega skręcał na Perzów, więc postanowiłem go tam odprowadzić. Tempo miał dobre. Przez całą jazdę trochę pogadaliśmy i musieliśmy się w Perzowie rozłączyć. Miło było spotkać jakiegoś zapaleńca :) Następnie poleciałem przez Miechów do Sycowa, po drodze oczywiście zahaczając o Zawadę.

W Kępnie w czasie powrotu kolano tak jakby próbowało przestać boleć. Po kilku km przestało na tyle, że mogłem podforsować tempo i się uśmiechnąć, że mam w końcu chwilę wytchnienia. W Wieruszowie kilkukrotnie kombinowałem z ustawieniami siodełka i chyba trafiłem na to odpowiednie. Trasa bardzo udana. Zdjęć nie mam bo akumulatorki zostały pożyczone :)



Dane wyjazdu:
26.30 km 8.00 km teren
01:20 h 19.73 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m

Opalanie i popijanie :)

Piątek, 29 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 1

Od wczesnej godziny na rowerkach z Asią i długie opalanko, następnie na Nowy Dwór po linki hamulcowe, linki do przerzutek i pancerze do jej roweru. Wyszło 20,8 km.

O godzinie 18 wspólnie z Rafałem pojechaliśmy na imprezę do Locika. Rowery tam zostawiliśmy i poszliśmy się naepać... :D Wyszło ok. 5,5 km. Jechałem białą Winorą. Powrót samochodem jako pasażer oczywiście. Trzeba się po rower zjawić.
Kategoria 2) 25-50 km


Dane wyjazdu:
23.61 km 5.00 km teren
01:36 h 14.76 km/h:
Maks. pr.:36.10 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m

Po locikowe zakupy

Środa, 27 kwietnia 2011 · dodano: 27.04.2011 | Komentarze 1

Początkowym planem było rozkucie w Pawła rowerach łańcuchów i doszczętne czyszczenie. Jak się później okazało, nie zdążyliśmy, więc wszystkie czynności przełożone na jutro. Dzisiaj tylko zakupiliśmy spinki łańcuchowe u Bogdana, gdzie zaczepił mnie jakiś Pan, pytając, ile moje cacko kosztuje podając całkiem szczerze kwotę 10 tyś. zł :D Troszkę się zdziwiłem i powiedziałem mu prawdziwą cenę. To taki mały pozytywny impuls. Następnie pojechaliśmy do Netto zrobić zakupy na imprezę za Locikową gotówkę. Kilka TV Pak i Sobieskiego połóweczkę :D Cała reszta pojawi się na miejscu. Rataj wymyślił skrót, który był oczywiście w terenie i miał o 1,5 km więcej niż główną drogą :D Następnie do Locika i powrót, w Sycowie zaczepił mnie kumpel w sprawie kupna dla niego roweru (kolejny raz) :D Jak zawsze muszę być informatorem, pytania "czy się opłaca, czy dobre to jest" itd są na porządku dziennym :) Potem to zahaczając o dom Rataja udałem się do domu.

Ból kolana nadal uciążliwy, lecz właśnie wyciągam Ketonal i zobaczymy czy podziała.
Kategoria 1) 0-25 km, z Pawłem


Dane wyjazdu:
13.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: 10 m

Po dętkę

Wtorek, 26 kwietnia 2011 · dodano: 26.04.2011 | Komentarze 2

Pojechałem Asi po dętkę do jej dawno nie ruszanego górala R&P :) Następnie troszkę po mieście, dookoła biedronki i PKS, wróciłem do domu. Jechałem bez licznika, ale Vmax w granicach 45 km/h po mieście, bo się z teściową ścigałem (ona samochodem) :D

Dawko radził obniżyć trochę siodło, obniżyłem około 1 cm, całkiem inaczej się jeździ, tak nisko jakoś, ale po chwili czuć różnicę na +. Jest wygodniej, widać większą moc (bardziej ugięta noga) i kolano mniej bolało w tej pozycji, zobaczymy jak będzie dalej.




EDIT: później trzeba było pojechać po Asię, wziąłem ją na bagażnik i mknąłem 30 km/h przez 2 km. Bagażnik Crosso zdał egzamin.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
63.76 km 6.00 km teren
03:02 h 21.02 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:250 m

Obiadek u Babci i ból kolana

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 1

O godzinie 12 wiedząc, że do babci zjeżdża się rodzina z daleka postanowiłem wybrać się tam rowerkiem. Jechało się bardzo dobrze, aż po 8 km poluzował mi się mostek i kierownica latała tak, że nie mogłem już szarżować. Jechałem tylko z myślą dokręcenia. Dojechałem, pokręciłem się i zjadłem syty obiad :)

Kot © kRs123


Oczywiście bez dzieciaków obyć się nie mogło, 2,4 i 7 lat :D Każda tak samo chciała wariować ;p Od chodzenia na barana, po robienie "wiatraków" i tego typu rzeczy :) Pies gdy usłyszał mój głos, aż wyskoczył z kojca, do pokonania miał budę, długi i stromy dach i zeskok z 2 metrów, a piesek malutki :) Mamy tutaj przykład miłości :D Czemu on tylko tak za mną szaleje ? :) Widocznie mam coś w sobie ;p Przez cały mój pobyt biegał, skakał i oczywiście szczekał.
To ten biało czarny.
3 psiaki © kRs123


Piesek - jaka to rasa ? :) © kRs123



Następnie zamiarem było wybranie się do centrum wsi, ale las mnie przekonał i tam się udałem. Las piękny, aczkolwiek ten piach trochę przeszkadza :)
A to jest dobry patent jak się nie ma uchwytu do pompki :) Wykonanie Asi, dziękuję.

Pompka zamocowana do sztycy © kRs123


Las w Klonowie © kRs123


Wracając poczułem mocne kłucie w kolanie, no i do końca wycieczki mi to przeszkadzało, z czasem ból był coraz mocniejszy. U babci siedziałem 4 godziny, nastał czas na wyjazd. Do Cieszyna, bo dawno tamtędy nie przejeżdżałem, następnie do Goszcza, w którym pojechałem do Ufa (empty13), niestety go nie zastałem.
Pałac w Goszczu © kRs123

Polecam opis i zdjęcia na stronie: Goszcz

Udałem się do Twardogóry.
Jak widać asfalcik na rondzie twardogórskim już jest © kRs123

Ładny placyk w Twardogórze © kRs123


Na rynku zjadłem MEGA Grześka bez czekolady i udałem się do domu żółwim tempem po drodze robiąc sobie jakże Słiittt focięĘę xXxDDD
Sweet w lusterku :) © kRs123


Przez ostatnie 20 km pracowała praktycznie tylko prawa noga, lewa sobie odpuściła :) Nie było sensu jej przemęczać skoro już nie dawała rady. Zrobię sobie 2 dni odpoczynku i może przejdzie mi ten ból.

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
48.60 km 1.00 km teren
01:52 h 26.04 km/h:
Maks. pr.:55.60 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:120 m

Nad zalew i na Międzybórz

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 1

Wczoraj wyczyściłem wszystkie rowerki i nasmarowałem to co trzeba było. Dzisiaj przejechawszy pierwsze metry czułem się jak w niebie, nic nie słychać, żadnych skrzypów i telepotań. Wszystko pięknie wyregulowane i nasmarowane. Teraz lepiej chodzi niż po kupnie :) A więc od razu dostałem sił w nogi. Wybrałem się do Kobylej Góry, w Pisarzowicach mijałem grupkę 3 rowerzystów, wymieniliśmy się pozdrowieniami i jadę dalej, po chwili starszy Pan na czerwonej szosie, znów to samo, więc jak widać wycieczka układała się świetnie od samego początku (nie licząc zresetowania licznika, jak to dobrze, że jest BS). Następnie to mocno do celu, czyli nad zalew. Tam też spotkałem "ścigaczy" na motorynkach oraz w miarę dużą grupkę z Sycowa. Większość się opalała, tylko Kocina postanowił się wykąpać, co było bardzo mądre :D Po godzince siedzenia na molo ze znajomymi, a także z nowo poznanymi, miałem zamiar udać się do Międzyborza, jednak słyszałem, że przy wyjeździe do Ostrzeszowa miał miejsce kilka minut wcześniej wypadek z udziałem motocyklisty. Dojechałem, patrzę zielony motor - od razu do głowy wskoczył mi znajomy, jednak ten jechał, ale obok i nic mu się nie stało.
Po chwili pojechałem na ten Międzybórz, po drodze mijając młodą rowerzystkę :D
Podczas całego odcinka, czyli 15 km prędkość nie schodziła poniżej 30 km\h. Najczęściej wahała się w granicach 32-40 km/h. Bez przerwy, bez odpoczynku, dojechałem i czułem się dumny. Po drodze oczywiście głośno śpiewając (zawsze tak robię jak humor dopisuje). Następnie jeszcze szybciej z Międzyborza do Sycowa :) Tam to już z górki praktycznie. Gdyby nie to jeżdżenie po zalewach, średnia prędkość byłaby w okolicach 29 km/h, co na crossa jest wynikiem bardzo dobrym :)

Za Mąkoszycami można ujrzeć coś takiego. © kRs123


Wypadek motocyklisty w Kobylej Górze © kRs123


Przystanek rowerowy - Myślniew © kRs123


Kuźnica Myślniewska © kRs123


Kategoria 2) 25-50 km, samotnie


Dane wyjazdu:
6.00 km 0.00 km teren
00:15 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Na pomoc Tomkowi

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 2

Będąc sobie w wannie i bawiąc się kaczuszką zadzwonił telefon, patrzę, a tam Ufo się wyświetlił, odbieram i okazało się ze jest w Sycowie i ma mało powietrza w tylnym kole oraz siodełko coś opadło. Poszliśmy więc razem do garażu i próbujemy je przykręcić i SRUUU poszła śruba w zacisku siodłowym :) W tym momencie chwila zastanowienia i polecieliśmy do mnie po kasę i udaliśmy się na Nowy Dwór do Bodzia. "Empty13" na mojej za małej na niego Winorce w blokach ze zwykłymi pedałami starał się jechać, a ja na Herculesie. Dojechaliśmy, kupiliśmy nowy zacisk, wróciliśmy do garażu i przykręciliśmy przy okazji dopompowując oponki. Następnie chwilę pogadaliśmy i Ufo pojechał do siebie - do Goszcza, a ja udałem się do Asi.
Kategoria 1) 0-25 km


Dane wyjazdu:
118.00 km 5.00 km teren
05:03 h 23.37 km/h:
Maks. pr.:61.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Do Milicza z Waldkiem

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · dodano: 21.04.2011 | Komentarze 2

Trasa zaplanowana dzień przed, wieczorem, Waldek szedł na nockę, ale rano postanowił się ze mną zabrać i o dziwo dał rade, za co należy mu się największy szacunek, poza tym, że przez większość trasy tempo było niczego sobie, to jeszcze należy przyjąć, że nigdy wcześniej się do takiego dystansu nawet nie zbliżył.
A teraz już konkretnie. Wrzucam tylko swoje zdjęcia, bo reszty jeszcze nie mam.

W planach była 10:30, wyszło 10:53, wcześniej nie dałem rady. Wyjechaliśmy i dobrym tempem ze średnią ok.28 dojechaliśmy do Goszcza. Tam fotka kościółka.
Kościół w Goszczu © kRs123


Dalej to przez Nową Wieś Goszczańską, Brzostowo i kilka wiosek licząc Krośnice.

Stawy w Brzostowie © kRs123


Hercules Icona i Giant Tourer RS 1 © kRs123


Metalowe kwiaty w Krośnicach © kRs123


Kościół w Krośnicach © kRs123


Waldek już wtedy był bliski pobicia swego rekordu życiowego, dawał z siebie wszystko, za co kolejny raz bije mu brawo, BRAWO ! :)

Dotarliśmy do Milicza, wstąpiliśmy do znajomej koledze stacji ORLEN, posiedzieliśmy, pogadaliśmy sporo czasu i udaliśmy się w głąb miasta.

Kościół rzymskokatolicki pw. św. Andrzeja Boboli w Miliczu © kRs123


Przed Miliczem średnia oscylowała w granicach 27 km/h, więc był to bardzo dobry wynik. Ale wiadomo, miasto, zdjęcia, zwiedzanie i średnia diametralnie zaczęła spadać.

W mieście postawili lokomotywę na skrawku torów, nie wiem w jakim celu to zrobili, jak się później okazało, zrobili to aż dwukrotnie.

Pociąg w Miliczu © kRs123


Następnie zaliczyliśmy rynek, który moim zdaniem nie był ładny, ale pamiątkowe zdjęcia trzeba zrobić.

Waldek na milickim rynku © kRs123



Przez dużą część trasy "mustafatraveler7" miał problemy z tylną Acerą, przeskakiwała jak się jej podobało, wstąpiliśmy do sklepu rowerowego i Pan serwisant stwierdził, że "wszystko jest ok", a to chyba wiadomo, że pod obciążeniem rower pracuje nieco inaczej... No to lekko wnerwieni wyszliśmy, tym bardziej, że tylne koło straciło troszkę swój kształt i centrowało na kilka mm na boki stykając się subtelnie z dozą nieśmiałości z klockiem hamulcowym.

Potem udaliśmy się na miejscowe PKP, tam także kilka fociaków, a po chwili zakupiliśmy wodę w sklepie obok :)

PKP Milicz © kRs123


2 Pociąg w Miliczu © kRs123


Rezerwat przyrody prawem chroniony - Milicz © kRs123


Dalej to przez stary cmentarz katolicki, na którym było widać upływ lat poprzez wrośnięte ogrodzenie w drzewo, niestety wandale i tam się znaleźli i oczywiście musieli coś po sobie zostawić.

Dalej to na Wieżę widokową. Troszkę zdjęć i spokojnego obserwowania.

Wieża obserwacyjna - Grabownica © kRs123


Wieża obserwacyjna znajdująca się przy Stawie Grabownica w Grabownicy. © kRs123


Widok z wieży obserwacyjnej w Grabownicy © kRs123


W następnej kolejności celem było dotarcie do Sośni, Waldek słyszał, że jest tam jakiś pałacyk, więc będąc na miejscu popytaliśmy kilku osób i po małym błądzeniu dotarliśmy do naszego upragnionego celu. Myślałem sobie "oby było warto", no i trafiliśmy świetnie, jest to ogromny obiekt warty uwagi.

Polecam opis tegoż to obiektu:
Pałac w Sośni

Pałac na osiedlu Moja Wola w Sośni © kRs123


Będąc z osobą wspinającą się na skałki w Alpach nie mogło obyć się bez wspinaczki na szczyt pałacu, tak też wylądowaliśmy na szczycie wieży, skąd widzieliśmy dookoła las i pobliskie budynki, znajdowaliśmy się ponad tym wszystkim.

Waldek na szczycie wieży © kRs123


Nasze rowerki z góry © kRs123


Będąc tam, byliśmy już kawałek od domku, 20 kilka km :) Do Międzyborza szybko już poszło. Tam też w Pizzerii odświeżyliśmy się co nieco i zjedliśmy po hamburgerze. Dalej tylko zaliczyć kilka małych górek i jesteśmy w domu (zjazdów nie liczę). Po Kraszowie poszliśmy jak burza :D W mig dotarliśmy do Sycowa, okazało się, że jak przyjechaliśmy to akurat zabrakło prądu. Jeszcze do sklepu i się rozjechaliśmy. Ja jeszcze do Asi kilka km, a następnie do domu :)

Poza tym u Waldka wykryliśmy raczej astmę wysiłkową (męczyło go cały dzień). Zobaczymy co będzie dalej.

Ogólnie super wycieczka.

Kategoria 5) 100-150 km


Dane wyjazdu:
73.60 km 1.00 km teren
02:45 h 26.76 km/h:
Maks. pr.:54.30 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:210 m

Do Chopina i z powrotem

Środa, 20 kwietnia 2011 · dodano: 20.04.2011 | Komentarze 2

Pogoda zapowiadała się ciepła i tak też było po południu. Po szkole szybko się przebrałem, przygotowałem i już byłem na rowerze. W planie Antonin, ten odcinek gładko pokonany ze śr V na poziomie 28 km/h. Miałem chrapkę na Ostrów Wielkopolski, lecz było już za późno. Zwiedziłem Antonin, a następnie przez Ostrzeszów udałem się do domu.

Temperatura w Antoninie © kRs123


Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie © kRs123


"Wydymacz" niedaleko Pałacu © kRs123


Zalew w Antoninie © kRs123


Głowa Chopina została w Antoninie © kRs123


Dwór przed Pałacem Myśliwskim © kRs123


Wnętrze Pałacu Myśliwskiego © kRs123


PKP Antonin © kRs123


Niedźwiedz obok Ostrzeszowa © kRs123


Kategoria 3) 50-75 km, samotnie