Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1556.60 km (w terenie 72.00 km; 4.63%)
Czas w ruchu:75:03
Średnia prędkość:20.62 km/h
Maksymalna prędkość:77.30 km/h
Suma podjazdów:5850 m
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:64.86 km i 3h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
77.30 km 1.00 km teren
04:37 h 16.74 km/h:
Maks. pr.:42.70 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:100 m

Morze Bałtyckie #6

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 0

Władysławowo - Hel - Promem do Gdyni - Gdańsk i ciekawy nocleg na PKP :)

Dane wyjazdu:
175.30 km 12.00 km teren
08:51 h 19.81 km/h:
Maks. pr.:54.90 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:450 m

Morze Bałtyckie #5

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 0

Ustka - Rowy - Łeba - Władysławowo

Dane wyjazdu:
143.00 km 2.00 km teren
06:19 h 22.64 km/h:
Maks. pr.:57.80 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:240 m

Morze Bałtyckie #4

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
175.00 km 0.30 km teren
08:00 h 21.88 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:370 m

Morze Bałtyckie #3

Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 0

Odsyłacz do Pawła.

Dane wyjazdu:
107.00 km 0.50 km teren
04:40 h 22.93 km/h:
Maks. pr.:53.20 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:130 m

Morze Bałtyckie #2

Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 0

Pawła opis.

Dane wyjazdu:
212.00 km 3.40 km teren
09:10 h 23.13 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:240 m

Morze Bałtyckie #1

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 15.08.2011 | Komentarze 0

Nie mam coś od długiego czasu ochoty na dodanie porządnego opisu, to wklejam link do Pawła opisu.

Dane wyjazdu:
57.00 km 0.00 km teren
02:13 h 25.71 km/h:
Maks. pr.:42.70 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Odbiór roweru z Wrocławia

Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Jazda do Wrocławia na stopa, Tomek po chwili odpuścił, bo nikt nie łapał, a on miał napięte godziny tego dnia. Chwila moment i już byłem przed Oleśnicą na Statoilu. Postałem 1 minutę i zabrał mnie kolejny kierowca. Także lada moment i byłem we Wrocławiu. Odwiedziłem Decathlon w nadziei, że chociaż trochę przestanie padać, niestety nic z tego. Kupiłem koszulkę i udałem się do mieszkania. Zrobiłem sobie 2 dania z Knorra, przy drugim już nie wytrzymałem i miałem ochotę to wy...gać :) Jeden jeszcze dobry, dwa to jednak za dużo dla mnie.

Naszykowałem worki na buty, kilka warstw ubrań i pojechałem do domu "górą". Jechałem swoim tempem, po drodze zablokowane drogi, wielkie drzewa obalone na asfalt. Ale ja dojechałem cały, no tak, cały, lecz zmoknięty i bardzo zmarznięty.
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
31.70 km 0.00 km teren
02:00 h 15.85 km/h:
Maks. pr.:37.10 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m

4 dzień - Zgorzelec

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Nocleg w namiocie minął w deszczu, lecz spało się z dnia na dzień coraz lepiej. Pobudka o godzinie 6 rano, zebraliśmy się w niedługim czasie jak codzień i już byliśmy na asfalcie. W lekkiej, jeszcze miłej mżawce jechaliśmy te kilkanaście kilometrów do Zgorzelca.

Miasto Zgorzelec © kRs123



Znaleźliśmy stacje PKP, lecz oczywiście mieli kilkugodzinną przerwę, więc trzeba było

obmyślać dalsze plany.

Stacja PKP Zgorzelec © kRs123


Początkowym planem minimum było kilkanaście kaemów po niemieckiej stronie, a następnie wjazd do Węglińca i stamtąd podróż pociągiem, lecz deszcz pokrzyżował nam ten cel.

Wjechaliśmy na Niemiecką stronę, Gorlitz i od razu zaczął się komfort w postaci pasa rowerowego i pięknych budowli.

Wjazd do naszych zachodnich sąsiadów © kRs123


Przejechaliśmy całe centrum miasta, wszystko co w miarę ładne fociliśmy, by później chociaż trochę pamiętać co tam jest :)

Plac w Görlitz © kRs123


Kościół św. Piotra i Pawła © kRs123


Niestety deszcz zaczął mocniej padać, my byliśmy już cali przemoczeni i z tego powodu po chwili wylądowaliśmy ponownie na polskiej stronie, na PKP. Poczekaliśmy na miejscowy pociąg do Węglińca, będąc na miejscu szybka wysiadka i wejście po 3 minutach do pociągu kierującego się na Wrocław Główny.

Dolnośląśkie Linie Kolejowe © kRs123


Sen w wagonie rowerowym - PKP © kRs123


Różnica temperatur ogromna, w Zgorzelcu 17 stopni z deszczem, we Wrocławiu około 26 i słoneczko. No i super,lecz jadąc 8 kilometr miastem zaczęło powoli padać. Zacumowaliśmy u Tomka w mieszkaniu. Kilka minut później i po 2 szybkich daniach z Knorra przyjechała po nas jego mama. Lało, więc zabrałem się z nimi.

Dane wyjazdu:
90.00 km 12.00 km teren
05:15 h 17.14 km/h:
Maks. pr.:61.50 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1200 m

3 dzień - Szklarska Poręba - Zawidów

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Dużo wydarzeń wyleciało mi z głowy, ponieważ w międzyczasie odbyłem wycieczkę nad Bałtyk (o tym więcej, jak zgram fotki od Pawła i Tomka).

Z rana pojechaliśmy wymienić PLNy na České koruny i odwiedziliśmy stację ORLEN, by walnąć co potrzeba na dobry początek dnia :) Po chwili wylądowaliśmy w informacji turystycznej i wzięliśmy wszystkie darmowe mapki jakie były możliwe. Następnie celem było odwiedzenie starej kopalni kwarcu "Stanisław, którą polecali miejscowi.

Szklarska Poręba © kRs123


Zakręt śmierci © kRs123



Faktycznie kopalnia była, lecz po drodze zaliczyliśmy największe jak do tej pory wzniesienie na którym byłem, tzn. szczyt o nazwie "Wysoki Kamień". Nie było szans wjechać tam rowerem, więc przez około godzinę targaliśmy go z zerową prędkością (licznik nie czytał) do góry. Na szczycie chwila dla każdego, chwila podniecenia i "zimny" Redsik Tomka.

Powoli pod górę © kRs123


Wysoki Kamień - 1058 m.n.p.m © kRs123


Ja w klubowych barwach z widokiem na Karkonosze © kRs123


Karkonosze z Wysokiego Kamienia © kRs123


Trochę wspinaczki bez bike'a © kRs123



Nastepnie piękny singletrack, błota po kolana czasami, jagodziarzy masę i turystów też się kilku znalazło, jednak w stronę kopalni chyba tylko my jechaliśmy. Na tej drodzę też zgubiłem kawałek błotnika, ale jechać się dało.

Singletrack w stronę Stasia © kRs123


Kopalnia "Stanisław" © kRs123


Zjazd z kopalni "Stanisław" © kRs123



Kawałek dalej już był Harrachov, przed którym świetny zjazd i równa droga.

Przejście graniczne © kRs123



Skocznie mamucie w Harrachovie © kRs123



Szybkie zwiedzanie i w stronę Frydlandu. Z Liberca zrezygnowaliśmy z braku czasu, jednak za wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę i tego dnia nie było szans na zaliczenie go i dojechanie tamtędy do Polski. Po kilku minutach wstąpiliśmy na obiad. Kilka groszy i długo wyczekiwany posiłek wylądował tam gdzie powinien :) Oj jakie to było dobre po tych wszystkich jogurtach, czekoladach i bułkach. Dzień zakończyliśmy za Zawidowem, już w Polsce.

Czeski obiadek © kRs123


JRD \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\*) Mier © kRs123


A teraz wyobraźcie sobie ten wiatr we włosach, jak zjeżdżasz z prędkością 50 km/h przez kilka - kilkanaście km. Świetna sprawa, nie wyobrażam sobie wjazdu tam rowerem :)

Zjazd z tysiaczka do poziomów nizinnych © kRs123


Panorama Frydlandu piękna, zamek też ciekawy, lecz nie znalazłem dobrego miejsca na jego fotografie. Czas było zrobić zakupy do domku.

Zakupy w Lidlu © kRs123


Przetrwały Kozły i Kofola.

Tam spaliśmy - Wrociszów © kRs123


Mniej więcej coś takiego:



Dane wyjazdu:
68.75 km 35.00 km teren
05:28 h 12.58 km/h:
Maks. pr.:77.30 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:1770 m

2 dzień - Karkonosze

Poniedziałek, 18 lipca 2011 · dodano: 23.07.2011 | Komentarze 4

Planowaliśmy wstać o 6:30, lecz padało godzinkę więcej, także przeczekaliśmy i zaczęliśmy zwijać siebie i namiot. Namiot nie przeciekał, lecz średnio mi się spało, na dziko to jednak zawsze jest myśl, że ktoś może nieporządany wbić do nas. Ale to tylko głupie myśli, po prostu zmiana otoczenia i łóżka na karimatę to spowodowała.

Poranek i szykowanie do jazdy © kRs123


Niedługo potem byliśmy już na stacji Lukoil w Kowarach, gdzie miała miejsce poranna toaleta, czyli mycie wszystkiego co się da w WC-towym zlewie.

Kompresor w Kowarach © kRs123


Mieliśmy przed sobą 13 km bardzo stromego podjazdu, celem była Przełęcz Okraj, najwyżej położony asfalt w Polsce - 1046 m.n.p.m.

Kiełba z widokiem © kRs123


Podjazd na Przełęcz Okraj © kRs123


Nawierzchnia była mokra, ruch większy niż w niedziele. Człapaliśmy powoli pod górę co rusz widząc coraz to lepsze widoki, ja muszę stawać w takich miejscach by się trochę porozkoszować. Kiełba się przyłączył i staliśmy podziwiając.

Widok na Karkonosze © kRs123


Kolejny widok z pod przełęczy © kRs123


A tu ze mną © kRs123


No i jeszcze jeden © kRs123


Jadąc w stronę szczytu co chwilę słyszałem słowa: "kur... ile jeszcze ? ". Myśląc, że to już, przed oczyma ukazywała się kolejna pętla.

Jeszcze kawałek - Rozdroże Kowarskie © kRs123



Granica Państwa na Przełęczy Okraj © kRs123



Chwilkę dalej był już szczyt.

Przełęcz Okraj - 1046 m.n.p.m. © kRs123



Oczywiście sporo zdjęć, lepiej zrobić więcej niż później narzekać, że któreś nie wyszło :)

Ciekawski kocurek na szczycie © kRs123


Kamień - Przełęcz Okraj © kRs123


O fotki poprosili nas także turyści. Tam zjedliśmy mały posiłek, wczorajszą kiełbasę + bułkę, a także rozpuściliśmy w bidonach po 3 tabletki tym razem minerałów z witaminami.

No i mamy też Královéhradecký Kraj © kRs123


Straż graniczna na Okraju © kRs123


W planie było przejechanie niebieskim (?) szlakiem do Karpacza, miał on wynieść niecałe 10 km.
Początek zjazdu z góry © kRs123



Wyszło nieco inaczej, przez większość zjazdu z Okraju droga kamienista, na rower średnio, tym bardziej, że w nocy padało i trzeba było naprawdę mocno się skupić na drodze. Przez jedno skrzyżowanie przebrnęliśmy orientacyjnie i bez problemu.

Skrzyżowanie szlaków turystycznych © kRs123


Na drugim polecieliśmy w dobrą stronę, lecz spotkani wycieczkowicze powiedzieli, że droga jest raczej nieprzejezdna dla nas, a raczej z naszym bagażem. Czarny szlak innym razem :D Podobno młoda kolarka (później spotkaliśmy jedną, prawdopodobnie tą) brnęła tamtędy z rowerem (full) na plecach. Także nam, pod górkę nie przewiduję minimalnych szans. Wyjechaliśmy w Jedlinkach przy leśniczówce, dawniej było tam schronisko. Dalej szlakiem Er-2, jedziemy solidnie ubitą drogą bez kamieni. W tym momencie, przy predkości około 25 km/h Tomek się obrócił i ta chwila nieuwagi kosztowała go upadkiem. Na szczęście przypierniczył tylko w duży kamień, metr na metr. Zero zadrapań na sobie, maszyna też wyszła cało. Wyjechaliśmy w Krzaczynie. Pojechaliśmy dobrze, lecz się wróciliśmy do mapki, po czym znowu pojechaliśmy tą samą drogą, zaprowadziła nas do Westernu :) Sekundę dalej glebę zaliczyłem ja, na śliskiej trawie, błocie i dziurach od kół. Nic się nie stało.

W Karpaczu telefony do maminek i morderczy wjazd pod górę, do sklepu na chałkę, soczek i pod Świątynię Wang.

Świątynia Wang - Karpacz © kRs123


Tomek opowiedział mi też o anomalii grawitacji, świetna sprawa, pod górkę nos problemos na luzie :) Wystarczy wpisać w google, znajdzie od razu filmiki.

Anomialia grawitacji © kRs123


Anomalia grawitacji - opis © kRs123



Z Karpacza zjazd do Sosnówki, z której wjechaliśmy do Borowic i dalej na Przesiekę. Na tej też drodze, zamkniętej dla samochodów rozkręciłem Vmax życia <cieszymorde>. 77,3 km/h, można więcej, lecz nie wiedziałem co mam przed sobą. Jako, że jestem zawzięty i dąże do celu to postanowiłem podjechać 2 km pod górkę i zjechać ponownie. Więcej nie udało się wykręcić, brakło pary w łydzie. Dalej to znowu Euroregionalną "Dwójką" 12 km do Szklarskiej Poręby.

Takie strumyki mijaliśmy na drodze pod Reglami © kRs123


Na pamiątke :) © kRs123

Fajna droga, wszystko w terenie.

Karkonoski Park Narodowy © kRs123


Zrobiliśmy w Szklarskiej Porębie zakupy w Lewiatanie i znaleźliśmy miejsce na biwak w lesie kawałek od głownego centrum. Świetna sprawa, tylko ten strumyczek szumiący zbyt głośno.

Namiotowo © kRs123



Drugi dzień świetny, w nocy bez deszczu.