Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2011

Dystans całkowity:768.40 km (w terenie 75.00 km; 9.76%)
Czas w ruchu:35:16
Średnia prędkość:21.63 km/h
Maksymalna prędkość:63.10 km/h
Suma podjazdów:1845 m
Liczba aktywności:23
Średnio na aktywność:33.41 km i 1h 36m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
7.80 km 0.80 km teren
00:21 h 22.29 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Upalnie po części

Czwartek, 31 marca 2011 · dodano: 31.03.2011 | Komentarze 0

Uwielbiam ciepełko po srogiej zimie :) Dzisiaj w planach miałem posprzątanie garażu, by zrobić miejsce na rowery oraz podreperowanie starego rzęcha MTB, którego miałem zamiar sprzedać choćby za grosze. Po jeździe rowerkiem udałem się na miły spacer po Sycowie z Asią. Garaż nie posprzątany, w rowerku się trochę poprawiło, lecz i tak są problemy z przerzutkami i hamulcami, czyli najważniejsze. Problemy są, ponieważ użyte są najgorsze materiały. :) Jutro albo w weekend zajmę się wyglądem ramy.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
61.40 km 11.00 km teren
03:01 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:300 m

Najwyższe wzniesienie Wielkopolski

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0

Trasa zaczerpnięta od pape93, który ostatnio nie chce ze mną coś jeździć :D Więc muszę sam śmigać.
O 15:10 skończyłem szkołę 2 WFami, które niestety o dziwo dały mi w kość, dosłownie. Kostka znowu dała o sobie znać i ledwo doszedłem do domu. Muszę w końcu coś z tym zrobić. Jednak nie odpędziło to moich myśli od wycieczki rowerowej. Przygotowałem się i wyjechałem na miasto odebrać kartę pamięci SDHC Kingston 4 GB, zapłaciłem, odwiozłem kartę do garażu i pojechałem na kaliską do sklepu po Cisowiankę za 1.60 zł :D Dalej to już przez szybko rosnącą "BIEDronkę" do Pisarzowic i Mąkoszyc, gdzie skręciłem na Marcinki. Na tej trasie za każdym razem spotykam jakiś kolarzy, tym razem była to para (chłopak i dziewczyna) szybko sunąca na szosie, wymieniłem się pozdrowieniami i ruszyłem dalej, aczkolwiek byłem zafascynowany widokiem Cube'a tej młodej pani :)
Pomnik ks. Wincentego Rudy © krystian2632


Następnie będąc bez mapy nie wiedziałem dokładnie, w którym momencie skręcić, wyszło na to, że skręciłem na Ignaców, z tego co pamiętam po chwili zrobiła się świetna droga nieutwardzona, lepsza niż większość gminnych :) Troszkę górek tam było, a prędkość w dół dochodziła nawet do 37 km/h. Jako, że wiele dziur nie było to mogłem sobie pozwolić na takie zjazdy :) Jadąc dalej skręciłem w prawo i był to mały błąd, ponieważ po zrobieniu 1 km musiałem wrócić nic tam nie zobaczywszy. Dojechawszy dalej skręciłem w prawo na Parzynów po drodze mijając dziewczynę męczącą się pod górkę "góralem". Dotarłszy do celu zobaczyłem znajome zdjęcie (widziane u pape93), więc wiedziałem, że jestem blisko Najwyższego wzniesienia Wielkopolski.
rozwidlenie w Parzynowie © completny


Zawróciłem i udałem się w kierunku Krzyża Jubileuszowego. Po kilku km tam dotarłem, jadąc po bardzo kamienistej drodze obawiając się o stan zdrowia mojej dętki. Na samiutkim szczycie ujrzałem koleje młode dziewczę na rowerze. Nie zagadałem, ponieważ rozmawiała przez telefon. Oglądając kamienie obok i mapkę także tu usytuowaną nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie i w jaki sposób ta dziewczyna bezszelestnie się ulotniła :)
Kamienie przy Krzyżu Jubileuszowym © krystian2632


Następnie przez Olszynę dojechałem ładną drogą do Ostrzeszowa, gdzie pokierowałem się w kierunku krytej pływalni. Krążąc wokół niej zobaczyłem kilkanaście skąpo ubranych dziewczyn na fitnessie, uśmiechnąwszy się szybko pojechałem dalej :)
Kryta pływalnia w Ostrzeszowie © krystian2632


Błądząc troszkę po Ostrzeszowie wyruszyłem w kierunku PKP Ostrzeszów, na którym zjadłem bułkę popijając wodą z sokiem malinowym :) Zrobiłem to wszystko o tej godzinie:
Zegar na PKP Ostrzeszów © krystian2632

Po chwili przejechał jeszcze długi pociąg towarowy.
Wieża ciśnień na PKP Ostrzeszów © krystian2632


Następnie udałem się na ostrzeszowski rynek
Ostrzeszów - ratusz © completny


Następnie o potwornym i ledwym do zniesienia bólu udałem się w kierunku Sycowa, zahaczając jeszcze o kolejną wieżę ciśnień.
Zabytkowa wyremontowana wieża ciśnien w Ostrzeszowie © krystian2632


Wracając, w Rojowie skręciłem we wcześniej nieznaną mi drogę na Bierzów, ponieważ kierowała się w tym samym kierunku co droga główna. Pojechawszy tam ujrzałem akt wandalizmu.
Zniszczony przystanek autobusowy w Bierzowie © krystian2632

Następnie będąc już blisko Kobylej Góry zobaczyłem 20 m ode mnie 4 młode konie, zatrzymałem się i po chwili wszystkie podbiegły galopem do mnie. Byłem z jednej strony wystraszony, a z drugiej podniecony jak nigdy, ponieważ nie dość, że były młode to i nadzwyczajnie piękne. Pojechałem troszkę dalej i zobaczyłem, że sznurki odgradzające je od asfaltu były pourywane, co oznaczało tylko jedno - chciały sobie troszkę pohasać na wolności :) Po chwili pojawiła się właścicielka tych 4 piękności, konie zobaczywszy ją natychmiastowo się uspokoiły i szły w rzędzie bez większych nierówności :) Tym też się zachwyciłem. Następnie właścicielka w towarzystwie psa, kota i 4 koni odprowadziła je do zagrody. Dalej to już znajoma Kobyla Góra i pół bułki na "rynku", gdzie sporo ludzi się bawiło, a raczej skończyło bawić po wcześniejszym spożyciu alkoholu.
Nadal bez tylej lampki wróciłem do Sycowa z wielką ostrożnością. Przed miastem napotkał mnie okropny smród, tak jakby łajno zmieszane z jakaś inną substancją. Nigdy nie mam problemu z przejechaniem przez taką chmurę, niestety tym razem aż zbierało mi się na wymioty. Na szczęście po kilkuset metrach było lepiej. Na kaliskiej w sklepie u Troski zakupiłem batonika Prince Polo XXL, którego się świetnie pochłaniało, smakował inaczej niż zawsze - lepiej :D W domu to już dopadłem się do lodówki i do przysmaków mamusi :) Wycieczka bardzo udana mimo męczącego bólu w kostce.


Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
19.20 km 14.00 km teren
01:20 h 14.40 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m

Terenowo obok Sycowa

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 2

Po jeździe damką ze zbyt niskim siodełkiem przeniosłem się na swoją maszynę.

Przed garażem zastałem taki piękny widok, duży fiacik 90-letniego sąsiada :)
FIAT 125p sąsiada © krystian2632


Gotówkę wziąłem, ubrałem się bardziej sportowo i wyjechałem na Nowy Dwór by zakupić w końcu tą tylną lampkę. Jedna była ciekawa, lecz posiadała tylko 1 diodę, a to za mało, więc poczekam na lepszy model z minimum 3 diodami, może w nowym tygodniu będzie. Wyjeżdżając ze sklepu zauważyłem ciekawą nieutwardzoną drogę, którą przecinała Krajowa 8.
Kładka na DK nr 8 © krystian2632


Przejechałem ją i po chwili zastanowienia pokierowałem się dalej, nie wiedząc co spotka mnie za chwilę.
Droga nieutwardzona © krystian2632


Dalej spotkał mnie ciekawy widok w postaci kilku opuszczonych budowli, dlatego postanowiłem je troszkę pozwiedzać od środka, ponieważ nie wyglądały, że zapadną się pode mną.
Ruiny obok Nowego Dworu © krystian2632


Nawet zrobiłem zdjęcie ze strychu tegoż to domostwa.
Widok na tereny obok Sycowa © krystian2632

Studnia obok ruin © krystian2632


Nie omieszkałem nie spojrzeć na tory.
Przejazd kolejowy obok Sycowa © krystian2632


Przejazd kolejowy obok Sycowa cz. II © krystian2632


Następnie jadąc przez masę błota udałem się do ambony pooglądać widoczki.
Na polu zauważyłem dokładnie 14 saren i kilka zająców. Troszkę tam posiedziałem, zjadłem Snickersa i pojechałem dalej.
Ambona © krystian2632


Błoto © krystian2632


Brudny Hercules Icona © krystian2632


Jadąc sobie dalej co chwilę zmieniał mi się teren, raz wielkie błota i młynek gdy koło jest do połowy zanurzone by po chwili wyjechać w piach, w którym traci się przyczepność bardzo podobnie.
Byłem nawet przy terenie Arboretum Leśnego im. S. Białoboka.


Powoli sobie jeżdżąc natrafiłem na asfaltową dróżkę w pobliżu Ślizowa.
Droga Ślizów © krystian2632


Wyjechałem w Bielawkach i udałem się z górki szybko do Sycowa.

Następnie przejechałem przez park oglądając dalszy postęp zmian, jakie w nim dokonano. Wypuścili calutką wodę, pewnie będą cały syf wyciągać z dna.
Zachód słońca nad sycowskim parkiem © krystian2632


Pusty akwen wodny w sycowskim parku © krystian2632


Tak skończyła się moja jakże ciekawa wycieczka, okazuje się, jak mało znam okolicznych terenów, więc trzeba będzie kiedyś to nadrobić.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
5.70 km 0.30 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:

Po miejskich sklepach

Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 0

Wybrałem się na oględziny po sklepach RTV maminy rowerkiem. Siodło było tak nisko, że po chwili jakoś kolana poczuły się zmęczone :D Zakupiłem kartę SDHC 4 GB, cena wyszła jak na alledrogo z przesyłką, więc jutro idę po jej odbiór. Liczba kilometrów orientacyjna. Trochę po mieście pojeździłem.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie


Dane wyjazdu:
27.50 km 11.00 km teren
01:40 h 16.50 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: m

Szynowo po okolicy

Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 2

Wyjechałem oddać Pawłowi sakwy, po czym jego babcia mi powiedziała gdzie wyruszył. Postanowiłem pojechać w jego stronę i go ewentualnie spotkać na trasie. Tak się stało, 2 km za Sycowem minęliśmy się, po czym dołączyłem do niego i poprowadziłem go na kole kawałek (starałem się przez całą trasę bo był na 26kach). W ten sposób dojechaliśmy do jego domu, gdzie zainstalował grę i znowu wsiedliśmy na rower. Udaliśmy się w stronę sycowskiego PKP, na którym ja dokonałem oględzin (WC itd.), a Paweł pisał smsa chłopakom, że nie jedzie do Dziadowej. Niedaleko były 2 mosty, o których ja nic nie wiedziałem, więc się tam udaliśmy. Ładnie tam jest (nie licząc gdzieniegdzie śmieci). Następnie po polnej czasem zabłoconej drodze wjechaliśmy na Osiedle Zawada, na które podczas innych wycieczek chętnie zaglądam :) Skręciliśmy w prawo i pojechaliśmy nieznanymi przez nas obydwu polnymi drogami. Dojechaliśmy znowu do przejazdu kolejowego, na którym poprowadziliśmy rowery po szynie do samej Gęsiej Górki.

Paweł prowadzący rower po szynie © krystian2632


Postój na niestrzeżonym przejeździe kolejowym © krystian2632


Zachód słońca na torach © krystian2632


Stamtąd to już rześko trasą do Perzowa, w którym także zaliczyliśmy PKP (nie mogło być inaczej z miłośnikiem kolei). Następnie udaliśmy się na Słupię, przez którą nie było łatwo nam się przedrzeć. Zobaczywszy ładny drewniany kościółek na uboczu pojechaliśmy go obejrzeć dookoła prowadzącą tam dróżką, która niestety zamieniła się na nieutwardzoną, rzekłbym nawet "miękką". Dalej to już na "skrót" przez bagniste pole i bardzo wysokie kępy. Dotarłszy do asfaltu udaliśmy się prosto do Sycowa.

Dane wyjazdu:
75.00 km 1.00 km teren
03:06 h 24.19 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:110 m

Powrót z Wrocławia

Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 1

No i dobre się skończyło :) Weekend z Aśką dobiegł końca i trzeba było wrócić do domu. Ogólnie troszkę późno się zebraliśmy i wyjechaliśmy na miasto po 13 by zakupić aparat dla mnie (w czwartek będę go miał). Po małych zakupach i krótkim przygotowaniu była już godzina 17 według nowego czasu, więc wiadome było, że zastanie mnie ciemność. Bardzo fajnie się jechało, prowiantu miałem sporo, więc nie mogłem narzekać. To raz się zatrzymałem by zjeść batonika i banana, to później by dolać płynów i zjeść bułkę. W połowie drogi zrobiło się ciemno i musiałem jechać z włączonymi lampkami i być szczególnie czujny na jezdni. Kamizelkę odblaskową miałem już założoną po wyjeździe z Wrocławia. Nowej tylnej lampki jeszcze nie zakupiłem, muszę to zrobić bo obecna lichutko świeci. Mimo wszystko średnia prędkość całkiem całkiem, licząc "powolną" jazdę po ciemku. Weekend zaliczam do szczególnie udanych :)

Hercules Icona z sawką Crosso Classic Red © krystian2632




Dane wyjazdu:
82.00 km 2.00 km teren
04:15 h 19.29 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: 70 m

Przez męki do cywilizacji

Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 25.03.2011 | Komentarze 1

Zerwałem się szybko ze szkoły i poszedłem do garażu podregulować SLX'a. Niestety na mało się to zdało. Wróciłem do starych ustawień i niestety łańcuch troszkę ocierał. Na bagażniku zawisła sakwa Crosso Classic krwistej czerwieni zapożyczona na czas wycieczki od "pape93" (za co mu dziękuję). Przymocowałem ją idealnie tak, że na największych dziurkach nawet nie drgnęła. Następnie wyruszyłem, mimo wszechogarniającej mnie wiedzy - BARDZO silnego wiatru. Dróżka do Dziadowej bez większego problemu z wysoką średnia, tylko dlatego, że wiał boczny wiatr. Następnie to już centralnie w mordę go miałem. Nazwałbym to istną rzeźnią. W Radzowicach stanąłem przy miejscowym sklepiku w celu zakupienia batonika i bananów, niestety tych drugich nie zastałem. Tam zjadłem wcześniej przygotowaną bułczynę z serem i szyneczką. Dalej to znowu na trasie jechałem w towarzystwie nieszczęsnego wietrzyska. No i taka była cała trasa. Pierwszą część pokonałem bez większych spojrzeń w mapę, lecz dalej to zaczęły się zakręty, nawroty i tego typu gó*na. Co chwile miałem w ręku mapę, ale i to nie wystarczyło, przy napotkaniu pierwszej lepszej osoby pytałem o drogę. W czasie jazdy zajadałem się Snickersem. Dojeżdżając do Wrocka robiło się coraz ciemniej, więc we Wrocławiu odpaliłem lampki i założyłem kamizelkę odblaskową. No i co się dalej stało ? ERROR ! Chciałem pojechać mniej ruchliwymi drogami, więc udałem się według mapy na "skrót". Niestety jak się po chwili okazało cały teren był zalany i musiałem się wrócić. Z tego wszystkiego włączyła mi się wielka ssawa w brzuchu co skłoniło mnie do zjedzenia drugiej bułki. Po chwili zobaczyłem jakiegoś Pana, który wyjaśnił mi całą sprawę. Kilka lat temu skasowali most przechodzący przez Widawę, niestety na starszej mapie tego nie uwzględnili :D Jedynym rozwiązaniem było pojechanie głównymi drogami, po ciemku nie było to takie łatwe. Po jakimś czasie i spotkaniu przepitych studenciaków AWFu znalazłem się na ulicy, na której znajduje się mój cel.



Dane wyjazdu:
60.30 km 0.30 km teren
02:37 h 23.04 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:100 m

Słonecznie po Opolskim

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 23.03.2011 | Komentarze 1

Wróciłem ze szkoły i po jakimś czasie wybrałem się w trasę. Celem okazał się Namysłów. W pierwszą stronę jechało się całkiem przyzwoicie, lekko boczny wiatr, trasa w miarę z górki no i ten asfalt :) Cud, miód i truskaweczki (najlepiej mrożone w lato). Ze Ślizowa do Dziadowej Kłody nowa dróżka, więc super. Do tego w Ślizowie spotkałem autobus z dzieciakami z podstawówki. Postanowiłem go dogonić. Udało się i w kilka sekund wykręciłem najlepsza prędkość dnia, niestety coś nie pykło. W trakcie mocnego kręcenia coś strzeliło, jak się później okazało źle nacisnąłem manetkę i łańcuch źle wskoczył. Wybiło mnie to z rytmu i zrezygnowałem. Tak czy siak, choć przez chwilę mogłem czuć się jak bohater widząc zdumienie dzieciaków w tylnej szybie :) Ale jechało się świetnie za nim. Jak będzie okazja i dobra droga to nie odpuszczę następnym razem. Przed moim celem jeden widok bardzo mnie ucieszył. Jechał sobie Pan na własnej roboty rowerze, pedałował używając rąk. Gdy go pozdrowiłem uśmiechnął się bardzo szczerze, że aż miło mi się zrobiło.

Dalej to już lekko do Namysłowa.
Namysłów © krystian2632


Wybrałem się na rynek i oblazły mnie dookoła bestyje :D

Ratusz namysłowski © krystian2632


Bestie namysłowskie © krystian2632


Gołąbeczki kochane :D © krystian2632


Po zjedzeniu smacznych kanapeczek przejechałem się po mieście.
Brama Krakowska © krystian2632


W drodze powrotnej także zdecydowałem się na posiłek. Chodziło mi to po głowie od kilku km. Zakupiłem wodę cytrynową (nad sklepem wtedy przeleciał samolot wojskowy, leciał na wysokości około 100 metrów) i po chwili zatrzymałem się na poboczu za Pawłowicami. Było spokojnie i przy ziemi praktycznie bez wiatru.

Posiłek z wiatrem bez wiatru © krystian2632


Ogólnie cała droga powrotna pod bardzo mocny wiatr południowo wschodni. Kierowcy TIRów byli moimi zbawicielami. Górka przed Ślizowem pokonana mocno. Dalej to już spokojnie do domu.

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
43.25 km 1.30 km teren
01:45 h 24.71 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy:120 m

Wiosennie nad zalew

Poniedziałek, 21 marca 2011 · dodano: 21.03.2011 | Komentarze 0

Podjechałem po Pawła, lecz ten był już od 15 minut w trasie. Wybrałem się ubrany skromnie w stronę Ostrzeszowa. W Kobylej Górze skręciłem nad zalew, przy którym spotkałem 2 kolarzy, poubierani byli jak na -10 :) Twarze troszkę znajome, lecz nie potrafię ich zbytnio skojarzyć. Dalej podjechałem laskiem i udałem się w stronę Międzyborza. Pod drodze zauważyłem ładną drewnianą budkę, jak się później okazało było to miejsce postojowe na Bursztynowym Szlaku Rowerowym prowadzącym aż za Konin. Tam zjadłem wcześniej naszykowaną kanapkę. Obok były miejsca do zapięcia bike'a (szkoda, że w miastach takich brak). Dojeżdżając do Międzyborza musiałem jeszcze zaliczyć 3 kilometrowe wzniesienie (wrr...), ale pokonałem je jak najszybciej umiałem i skończyłem cały zgrzany. Następnie udałem się na herbatkę do koleżanki i po 1,5 h postanowiłem wrócić do domu. Zimno o dziwo nie było. Trasę Międzybórz - Syców starałem się pojechać na maksa. Z licznika na prostych poniżej 30 nie schodziłem.



Zalew w Kobylej Górze © krystian2632


Pomniki nad zalewem © krystian2632


Bursztynowy Szlak Rowerowy © krystian2632


Koza w Niwkach Książęcych © krystian2632
Kategoria 2) 25-50 km, samotnie


Dane wyjazdu:
41.50 km 1.20 km teren
01:51 h 22.43 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy:150 m

Wycieczka z Ratajem

Sobota, 19 marca 2011 · dodano: 19.03.2011 | Komentarze 0

Wyjazd tak o "z du..." :D Zadzwonił telefon i nie mogłem się nie zgodzić na parę kilometrów. Wyruszyłem bez wody, jedzenia i bez sił w nogach. Na szczęście Paweł miał jakiegoś banana dla mnie, który (przynajmniej w głowie) dodał mi sił. Zimno było, na początku wietrznie. Po drodze zaliczyliśmy jakiś spożywczak w celu uregulowania płynów i by zjeść pączka. Następnie natrafiliśmy na ładną i nową drogę w Kamieniu, która niestety musiała się gdzieś skończyć i zmienić w "polską" drogę. Dalej to już coraz ciemniej, coraz zimniej i coraz bliżej domu. Ostatnia prosta była z widokiem na piękny, wielki księżyc.