Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Dane wyjazdu:
61.40 km 11.00 km teren
03:01 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:300 m

Najwyższe wzniesienie Wielkopolski

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0

Trasa zaczerpnięta od pape93, który ostatnio nie chce ze mną coś jeździć :D Więc muszę sam śmigać.
O 15:10 skończyłem szkołę 2 WFami, które niestety o dziwo dały mi w kość, dosłownie. Kostka znowu dała o sobie znać i ledwo doszedłem do domu. Muszę w końcu coś z tym zrobić. Jednak nie odpędziło to moich myśli od wycieczki rowerowej. Przygotowałem się i wyjechałem na miasto odebrać kartę pamięci SDHC Kingston 4 GB, zapłaciłem, odwiozłem kartę do garażu i pojechałem na kaliską do sklepu po Cisowiankę za 1.60 zł :D Dalej to już przez szybko rosnącą "BIEDronkę" do Pisarzowic i Mąkoszyc, gdzie skręciłem na Marcinki. Na tej trasie za każdym razem spotykam jakiś kolarzy, tym razem była to para (chłopak i dziewczyna) szybko sunąca na szosie, wymieniłem się pozdrowieniami i ruszyłem dalej, aczkolwiek byłem zafascynowany widokiem Cube'a tej młodej pani :)
Pomnik ks. Wincentego Rudy © krystian2632


Następnie będąc bez mapy nie wiedziałem dokładnie, w którym momencie skręcić, wyszło na to, że skręciłem na Ignaców, z tego co pamiętam po chwili zrobiła się świetna droga nieutwardzona, lepsza niż większość gminnych :) Troszkę górek tam było, a prędkość w dół dochodziła nawet do 37 km/h. Jako, że wiele dziur nie było to mogłem sobie pozwolić na takie zjazdy :) Jadąc dalej skręciłem w prawo i był to mały błąd, ponieważ po zrobieniu 1 km musiałem wrócić nic tam nie zobaczywszy. Dojechawszy dalej skręciłem w prawo na Parzynów po drodze mijając dziewczynę męczącą się pod górkę "góralem". Dotarłszy do celu zobaczyłem znajome zdjęcie (widziane u pape93), więc wiedziałem, że jestem blisko Najwyższego wzniesienia Wielkopolski.
rozwidlenie w Parzynowie © completny


Zawróciłem i udałem się w kierunku Krzyża Jubileuszowego. Po kilku km tam dotarłem, jadąc po bardzo kamienistej drodze obawiając się o stan zdrowia mojej dętki. Na samiutkim szczycie ujrzałem koleje młode dziewczę na rowerze. Nie zagadałem, ponieważ rozmawiała przez telefon. Oglądając kamienie obok i mapkę także tu usytuowaną nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie i w jaki sposób ta dziewczyna bezszelestnie się ulotniła :)
Kamienie przy Krzyżu Jubileuszowym © krystian2632


Następnie przez Olszynę dojechałem ładną drogą do Ostrzeszowa, gdzie pokierowałem się w kierunku krytej pływalni. Krążąc wokół niej zobaczyłem kilkanaście skąpo ubranych dziewczyn na fitnessie, uśmiechnąwszy się szybko pojechałem dalej :)
Kryta pływalnia w Ostrzeszowie © krystian2632


Błądząc troszkę po Ostrzeszowie wyruszyłem w kierunku PKP Ostrzeszów, na którym zjadłem bułkę popijając wodą z sokiem malinowym :) Zrobiłem to wszystko o tej godzinie:
Zegar na PKP Ostrzeszów © krystian2632

Po chwili przejechał jeszcze długi pociąg towarowy.
Wieża ciśnień na PKP Ostrzeszów © krystian2632


Następnie udałem się na ostrzeszowski rynek
Ostrzeszów - ratusz © completny


Następnie o potwornym i ledwym do zniesienia bólu udałem się w kierunku Sycowa, zahaczając jeszcze o kolejną wieżę ciśnień.
Zabytkowa wyremontowana wieża ciśnien w Ostrzeszowie © krystian2632


Wracając, w Rojowie skręciłem we wcześniej nieznaną mi drogę na Bierzów, ponieważ kierowała się w tym samym kierunku co droga główna. Pojechawszy tam ujrzałem akt wandalizmu.
Zniszczony przystanek autobusowy w Bierzowie © krystian2632

Następnie będąc już blisko Kobylej Góry zobaczyłem 20 m ode mnie 4 młode konie, zatrzymałem się i po chwili wszystkie podbiegły galopem do mnie. Byłem z jednej strony wystraszony, a z drugiej podniecony jak nigdy, ponieważ nie dość, że były młode to i nadzwyczajnie piękne. Pojechałem troszkę dalej i zobaczyłem, że sznurki odgradzające je od asfaltu były pourywane, co oznaczało tylko jedno - chciały sobie troszkę pohasać na wolności :) Po chwili pojawiła się właścicielka tych 4 piękności, konie zobaczywszy ją natychmiastowo się uspokoiły i szły w rzędzie bez większych nierówności :) Tym też się zachwyciłem. Następnie właścicielka w towarzystwie psa, kota i 4 koni odprowadziła je do zagrody. Dalej to już znajoma Kobyla Góra i pół bułki na "rynku", gdzie sporo ludzi się bawiło, a raczej skończyło bawić po wcześniejszym spożyciu alkoholu.
Nadal bez tylej lampki wróciłem do Sycowa z wielką ostrożnością. Przed miastem napotkał mnie okropny smród, tak jakby łajno zmieszane z jakaś inną substancją. Nigdy nie mam problemu z przejechaniem przez taką chmurę, niestety tym razem aż zbierało mi się na wymioty. Na szczęście po kilkuset metrach było lepiej. Na kaliskiej w sklepie u Troski zakupiłem batonika Prince Polo XXL, którego się świetnie pochłaniało, smakował inaczej niż zawsze - lepiej :D W domu to już dopadłem się do lodówki i do przysmaków mamusi :) Wycieczka bardzo udana mimo męczącego bólu w kostce.


Kategoria 3) 50-75 km, samotnie



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa namii
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]