Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Dane wyjazdu:
38.40 km 0.50 km teren
01:57 h 19.69 km/h:
Maks. pr.:52.40 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m

Na Kobyłkę z małym pechem

Niedziela, 5 czerwca 2011 · dodano: 05.06.2011 | Komentarze 1

Początkowe plany oscylowały, że przejadę dzisiaj niecałe 150 km, ale wszystko uległo zmianie jak na chwilę położyłem się na słońcu :) Odeszły mi siły na cokolwiek, jednym słowem "zamuliłem"... :) Po 3 godzinach opalania i chodzenia po ogródku zebrałem się na powrót, lecz do domu nie dotarłem, a na trasę w stronę Ostrzeszowa. W Pisarzowicach dorwał mnie Darek z Kępna na carbonowej szosie i zaproponował mi, bym podczepił mu się na koło. Jako, że byłem lekko zaspany i o dziwo czułem się zmęczony to myślałem, że sobie nie poradzę, lecz nie było tak źle. Kolega narzucił tempo ze średnią około 33-34 km/h. Męczyłem się tylko pod górki, gdzie brakowało mi prawie tlenu, a na prostych i zjazdach to był pełen komfort, używałem nawet hamulców :) W Kobylej Górze chwilę pogadaliśmy i odprowadziłem go jeszcze kawałek na drodze do Ostrzeszowa, a następnie każdy pojechał w swoją stronę. Nad zalewem masa ludzi, porównywalnie z wakacjami. Znalazłem znajomych na plaży i jakiś czas z nimi tam posiedziałem, by po chwili poczuć na sobie krople deszczu. Dojechałem tylko do centrum to wiedziałem, że będzie to coś poważniejszego. Schowałem się na przystanku, kupiłem loda "Alicja" i jabłkowego żywca i czekałem, aż burza z deszczem zanikną. Minęła około godzina i wyruszyłem na Syców. Jechało się przyzwoicie, zachwycałem się co rusz widokiem chmur, promieni przez nie przechodzących itp. zjawisk. W Pisarzowicach była jakaś impreza, przejechałem wieś i zostało mi około 3 km do miasta, gdy poczułem, że rzuca mi tyłem. Wiedziałem od razu co się stało. Jakieś gówienko nie wiadomego pochodzenia wbiło mi się w oponę jak w masło. Moja pierwsza od roku wymiana dętki spowodowana przebiciem :D Lecz zrobiłem to dopiero na działce, wcześniej te 3 km przeszedłem prowadząc rower, bo nie widziałem sensu rozgrzebywania wszystkiego czując już zapach mieszkania.
Miałem nie mały problem z włożeniem koła w tylny widelec, ponieważ tarcza i cała reszta mocno ze sobą walczyły. Nie mogłem łańcucha włożyć na zębatki, brakowało mi tego miejsca. Może ktoś miał podobny problem mając hamulce tarczowe ? :) Ja sobie poradziłem dopiero poprzez rozpięcie łańcucha (przy okazji go wyczyściłem).


Taki drobiazg mnie zatrzymał... © kRs123


A to nowa skaza na mojej oponie © kRs123


się rozpadało... © kRs123


Naprawianko © kRs123
Kategoria 2) 25-50 km, samotnie



Komentarze
completny
| 21:05 niedziela, 5 czerwca 2011 | linkuj Schwalbe straciło w tym momencie w moich oczach :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obser
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]