Info

Więcej o mnie.



Wykres roczny


Archiwum bloga
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec13 - 0
- 2014, Maj10 - 2
- 2014, Kwiecień5 - 0
- 2013, Listopad1 - 4
- 2013, Październik4 - 17
- 2013, Wrzesień2 - 2
- 2013, Sierpień12 - 10
- 2013, Lipiec19 - 40
- 2013, Czerwiec17 - 17
- 2013, Maj18 - 44
- 2013, Kwiecień14 - 62
- 2013, Marzec15 - 64
- 2013, Luty5 - 8
- 2013, Styczeń15 - 13
- 2012, Grudzień11 - 24
- 2012, Listopad7 - 18
- 2012, Październik10 - 5
- 2012, Wrzesień16 - 31
- 2012, Sierpień27 - 25
- 2012, Lipiec5 - 4
- 2012, Czerwiec24 - 42
- 2012, Maj25 - 43
- 2012, Kwiecień31 - 29
- 2012, Marzec34 - 49
- 2012, Luty23 - 11
- 2012, Styczeń16 - 2
- 2011, Grudzień11 - 4
- 2011, Listopad19 - 6
- 2011, Październik8 - 3
- 2011, Wrzesień5 - 0
- 2011, Sierpień11 - 1
- 2011, Lipiec24 - 5
- 2011, Czerwiec23 - 6
- 2011, Maj23 - 31
- 2011, Kwiecień24 - 37
- 2011, Marzec23 - 13
- 2011, Luty6 - 0

Dane wyjazdu:
102.80 km
3.00 km teren
03:52 h
26.59 km/h:
Maks. pr.:52.40 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Do Ostrowa Wlkp.
Wtorek, 24 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 2
Od rana miałem w głowie prowizoryczną trasę, po szkole pożyczyłem od Pawła mapę "Doliny Baryczy" i poszedłem do domu. Tam zbierałem się nieco wolno, to zupkę trzeba było zjeść, to kanapki zrobić na trasę, to znieść szafę sąsiadce z 4 piętra. W końcu się wybrałem i była prawie 15:30. Jechałem przez Międzybórz, lecz przed nim, w Komorowie wyminąłem koleżankę z technikum - Aśkę. Postanowiła sobie jeździć do szkoły rowerkiem, no i bardzo dobry pomysł moim zdaniem :) Jako, że ona się opalała na rowerze, a chciała koniecznie bym ją odprowadził pod Międzybórz, to musiała podkręcić nieco tempo :D No i nie narzekała, trochę zakwasić ją trzeba było :p Pożegnałem ją w Kraszowie, ponieważ obawiałem się, że mogę wrócić po zmroku. Średnia wynosiła 25 km/h, a ona była na jakimś pomarańczowym Makroteszu. Brawo ! :) Następnie pojechałem DK nr 25, nie lubię tej drogi, wyjeżdżając z Międzyborza można tam zauważyć istne cmentarzysko, przez co miewam ciarki na plecach. No, ale jakoś się przemęczyłem i cały i zdrowy dojechałem do Antonina. W Przygodzicach skręciłem na Wysocko Małe, by trochę odpocząć od "TIR'ów", droga tam była bardzo "hopkowata" i powiem Wam, że brakuje mi porządnych górek. Ale było ciekawie i po chwili znalazłem się w Ostrowie ze średnią 28,5 km/h.
Stadion Miejski w Ostrowie Wlkp.© kRs123
Pozwiedzałem miasto, posiedziałem na rynku i pojechałem błądzić po niezliczonych uliczkach.

Konkatedra p.w. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Ostrowie Wlkp© kRs123

Wieża ciśnień w Ostrowie Wlkp.© kRs123
Zapytałem jednego "porządnego pijaczka" o drogę i wskazał mi kierunek asfaltów, które miałem zaraz pochłonąć. Do skrzyżowania i do góry, myślę sobie: "do góry czyli w prawo czy prosto" ? :D Ale słysząc wcześniej: "most będzie" udałem się w prawo i dojechałem do ronda, tam się zastanowiłem i pojechałem prosto. Droga asfaltowa się jednak skończyła, ale widziałem kolarza na trekkingu jadącym po tym terenie i się skłoniłem ku jeździe. Śr V na poziomie 25 km/h, po 2 km pojawił się asfalt, a po chwili byłem już w Jankowie Przygodzkim.

Kościół pw. św. Józefa w centrum wsi© kRs123
Następnie mijałem kilkanaście średnich i w miarę dużych jezior. Bardzo ładny był tam widok, droga też super, dobry asfalt, mało samochodów i nachylenie niczego sobie. Nic, tylko jeździć.

Jezioro w Trzcielinach© kRs123
Potem wszedłem na takie coś i wpatrywałem się w okoliczne wody.

Wieża widokowa w Dębnicy© kRs123

Widoczek z Wieży© kRs123
Następnie dojechałem do Czarnegolasu, tam już mi się nie chciało robić zdjęć kościołów, zjadłem połowę Grześka i dobiłem do głównej drogi na rondzie Ostrzeszowskim. Z powrotem prędkość jak na obecny okres normalna, dojechałem ponownie do Międzyborza, a stamtąd prosto dobrym tempem do Sycowa.
Kategoria 5) 100-150 km, samotnie
Dane wyjazdu:
10.30 km
0.00 km teren
00:27 h
22.89 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Po mieście
Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 0
Przed niedzielnym spotkaniem z kumplami pobujałem się po mieście... Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
15.00 km
0.00 km teren
00:43 h
20.93 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Lajtowo tu i tam
Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 0
Pojechałem do Bodzia, lecz było już za późno by coś zdziałać. Później poobserwowałem jak ekipa Dżemu przygotowuje scenę i dostraja całą resztę. Pokręciłem się wokół czeskiego lunaparku i pojechałem do Aśki. Pogadałem i wróciłem, stojąc przy obwodnicy, co chwilę przejeżdżał samochód z rowerami na dachu, jak mniemam byli to bikerzy z Bike Maratonu w Wieluniu. Ładne były te maszynki :)A teraz się wybieram na MRR, a potem "Jam". Bawcie się ludzie ! :) joł
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
74.53 km
0.00 km teren
02:34 h
29.04 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:130 m
Rower:Hercules Icona
No i mnie dogoniła...
Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 2
Dobę zacząłem od 4 godzinnego snu... no ładnie jak na sam początek. Ale inne łóżko wydaje się być twarde, a co za tym idzie nie mogłem się przyzwyczaić do niego. Potem cały dzień chodziłem i jeździłem tramwajami po mieście z kochaną Asiulą (nie narzeka jak zwiedzamy bikeshopy, co bardzo mi się podoba) po sklepach rowerowych. Zamiarem był zakup sakw Crosso Classic Big, najlepiej czerwone bądź niebieskie. Na sam koniec kupno Ratajowi kasku. No i wyszło jak wyszło, ani tego ani tamtego. Co do sakw, potwierdzano mailowo, że mają te kolory na stanie, a przychodziło co do czego i albo nie mieli w ogóle, ale jak w jednym przypadku, były koloru czarnego. Co do kasku, to nie mieli go obecnie na stanie. Ogółem dużo chodzenia, kupiłem w końcu upragnioną lampkę tylną :DCo do samego powrotu rowerem, miałem już nawet szkaradne myśli by jechać czymś innym, ponieważ nogi wchodziły mi do dupy po tym maratonie miejskim. No, ale nie mogłem się poddać i wróciłem oczywiście moim kochanym Herkulesikiem :) Planowałem średnią na poziomie ok. 23 km/h. Wyszło jak wyszło, wyjechałem dokładnie o 18:18 i po 11 wrocławskich kilometrach średnia wynosiła 26,8 km/h. No to sobie myślę "no jak przez to dziurawe łajno się przedarłem tak szybko, to dalej będzie luzik, więc jazda !". Miałem 0,7 wody z sokiem, 0,5 Pepsi Twist, bułkę z szynką i Horalky (mhhmm... ). Przez całą drogę praktycznie żadnych postojów, dopiero w Stroni musiałem się zatrzymać, woda się skończyła i przelałem do bidonu Pepsiaka. Wtedy to też w ciągu kilku sekund zerwał się potężny wiatr. To myślę sobie: "zajebiście, ładnie dojadę do domu". Oczywiście nakrętka od bidonu wpadła mi w piach, więc musiałem tęgie dziewczę stojące niedaleko poprosić o opłukanie. Zrobiła swoje i pojechałem w drogę. Początkowo boczny wiatr utrudniał jazdę, ale wiedziałem, że zaraz będzie zakręt w lewo i to będzie zbawienne dla mnie :) Dookoła widniały co chwil kilka piękne, a jakże niebezpieczne (?) dla mnie pioruny :) Na liczniku prędkości od 35 do 45 km/h. Do tego co chwilę ktoś dzwoni... Bałem się tylko o to, że ulewa mnie sieknie i będę przemoczony. Poprawiając średnią, będąc już w Dziadowej Kłodzie zaczęło kropić delikatnie, dobrze że dopiero tam. Wiatr był tak mocny, że co chwila przed oczami pokazywała mi się jakaś gałązka, liście i inne duperele, o kurzu nie wspominając. Á propos, kawałek dalej, na piaszczystym polu odbywał się spektakl, małe tornado piaskowe :) Zrobił się ok. 20 metrowy wir, który zmierzał w kierunku drogi, ja zwolnić nie mogłem, on raczej też nie zaprzestanie napierać. Trafiłem w niego, dostałem piaskiem po oczach i pojechałem dalej. Pod największą górkę w okolicy wjeżdżałem ze średnią prędkością 27 km/h, ale to nie moja zasługa w 100 % :D Następnie w kompletnej ciemnicy, od boku do boku (wiatr), z burzą, która mnie dogoniła i stanęła chamsko nade mną i wali piorunami dojechałem do Sycowa. No i świetnie, tutaj zaczęło mocniej padać. Schowałem się na PKS'ie, odczekałem najgorsze i pojechałem do domu. Wycieczka nudna, nie licząc ostatnich 30 km :D
Dzisiejszy koncert Maleo Reggae Rockers przeniesiony na sobotę godz. 19:30, od razu po nich Dżem zagra. Jak widać burza i wiatr nieźle działały na stadionie. Na mieście oprócz pijących gówniarzy pustki.

Łada Niva© kRs123

Szkoda mi ich trochę, całą zimę tak stały...© kRs123

Dorożka na wrocławskim rynku© kRs123

Nowe rowerki do wypożeczenia we Wrocławiu© kRs123

Gdzieś to już widziałem :D© kRs123
Kategoria 4) 75-100 km, samotnie
Dane wyjazdu:
78.30 km
0.30 km teren
02:54 h
27.00 km/h:
Maks. pr.:40.30 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: 90 m
Rower:Hercules Icona
Do Wrocławia na zakupy
Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 1
Świetnie mi się jechało od samego początku. Na bagażniku w torbie przymocowanej linkami trochę ubrań na jutro. Słońce przypiekło, oczy dostały swoje :/ Na trasie nie pamiętam wielu emocji, nie licząc niejednokrotnie debilnych pieszych, którzy niespodziewanie schodzą na pas rowerowy, także wulgaryzmy nie raz leciały z mojej strony. Do tego miałem sporo emocji z kierowcami blachosmrodów. Nie licząc ludzi z ciężarowych co wyprzedzają na trzeciego z prędkością ponad 100 km/h, to pewnemu baranowi w czerwonym eskorcie prawie wjechałem w dupę w Kiełczowie. Debil stał sobie na poboczu, ja jadę ostrożnie po prostej ok. 33 km/h, a ten pewnie widząc mnie, ale nic nie myśląc wyjechał na wstecznym na jezdnię, ja wtedy szybko zareagowałem i odbiłem w lewo by go wyminąć, a tam kolejny Fordzik, tym razem granatowy Focus zmierza mi na czoło. Uff, jakoś poszło i szkód nie ma. A jak się okazało po 2 sekundach, idiota skręcał 5 metrów dalej w uliczkę. No myślałem, że zejdę z roweru i powiem mu parę niecenzuralnych słów. Nawet babka stojąca po drugiej stronie skomentowała tego osła, cytuję: "no co za DEBIL", ja przytaknąłem, powiedziałem swoje i wjechałem po chwili do miasta. Teraz praktycznie zero zmęczenia i humor mimo wszystko dopisuje. Co do jutra, zakupy małe się szykują - sakwy Crosso dla mnie i Ratajowi wiatru troszkę kupić muszę (kask Author Wind). Zdjęcia wrzucę jutro, wiele ich nie ma, ale jednak :) Pozdrower.
Śpiący "Rudy" przed wyjazdem© kRs123

Kościół w Ligocie Małej© kRs123

A to moja urocza opalenizna© kRs123
Kategoria 4) 75-100 km, samotnie
Dane wyjazdu:
6.30 km
0.00 km teren
00:18 h
21.00 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Po mieście
Środa, 18 maja 2011 · dodano: 18.05.2011 | Komentarze 1
Zamuliłem i poszedłem spać po szkole :) Lecz na nic się to zdało... nie mogłem zasnąć i wyjechałem na miasto w celu "odpoczęcia od zmęczenia". Pojeździłem, pojeździłem i z bólem brzucha wróciłem do domu, coś mi się ostatnio wszystko rozstroiło..., dobrze, że Epiphone trzyma jeszcze strój... Jako, że dni Sycowa tuż tuż, to pogram sobie trochę dla rozluźnienia. Pozdrower Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
22.50 km
0.30 km teren
00:52 h
25.96 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Znowu okolice
Wtorek, 17 maja 2011 · dodano: 17.05.2011 | Komentarze 2
Za Perzów i z powrotem. Na mieście wyjątkowo wielki ruch, młodzież wyszła na miasto. Do tego spotkałem 3 swoich nauczycieli..Ostatnio mało fotek, więc dodaje mego kocurka o wdzięcznym imieniu: "Rudy".

Pewnie sobie myśli - WTF ? :)© kRs123
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
133.66 km
0.50 km teren
04:56 h
27.09 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:190 m
Rower:Hercules Icona
Moje własne Giro d'Italia
Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 3
Rano po przebudzeniu się odpaliłem Eurosport2 HD i jazda z Giro :) Z godzinkę pooglądałem i zacząłem się szykować. Na trasę wyjechałem przed godziną 13:00. Pojechałem do Asi, a następnie przez Perzów udałem się na DK nr 8. Szybko i żwawo dotarłem do Kępna, tam na rynku trochę pojeździłem i zapytałem się pewnego Pana z lemondką o drogę na Rychtal, niby miałem iluzoryczną mapkę w aparacie, lecz musiałem się dowiedzieć jak wydostać się z Kępna.
Wieża ciśnień w Kępnie© kRs123
Wyjechałem w Baranowie, następnie odrobinę moja zamierzona trasa uległa przeróbce. Nie dotarłem prosto do Mroczenia, lecz przez jakieś Żurawińce i resztę.

Rondo w Żurawińcu© kRs123

Do Justynki dziś nie zajechałem© kRs123
Tak mnie pokierował Pan z Kępna, musiałem na miejscu to korygować. Dopiero teraz widzę jak źle pojechałem :)

Piękne gimnazjum w Mroczeniu© kRs123

Skubaniec zdołał przeżyć...© kRs123
Do Rychtala udałem się DK nr 39. Droga okropna, dziurawa, także slalomem jechać musiałem. Tam też się na chwilę zatrzymałem, widząc ze lasy Rychtalskie są pod Sycowskie nadleśnictwo wpisane :D Pooglądałem „ptasi budzik”, pokąsany przez komary udałem się po kilkunastu sekundach w dalszą drogę. Jechało mi się bardzo dobrze, zresztą jak od początku. Następnie mijając obok nasz polski Zgorzelec wjechałem do Rychtala.

Zgorzelec© kRs123
Na rynku zjadłem Snickersa, kanapeczkę i popiłem Ice Tea z 2 litrowej butli. Także resztę wlałem do bidonu, to co zostało to w umiejętnie zgniecionej butelce wylądowało na bagażniku. Jak widać drugi bidon będzie bardzo przydatny.

Wielofunkcyjny budynek na Rychtalskim rynku© kRs123
Na tutejszym rynku byłem zawzięcie oglądany i komentowany przez miejscowych dzieciaków: „ej, Kamil patrz ! kolarz”.
Dalej to słoneczną Italię trzeba było przejechać, okolice świetne, wąskie dróżki, dookoła cisza i rzepak :D

Uwielbiam ten znak :)© kRs123
Nie mogłem się nacieszyć. Po zrobieniu kilku pamiątkowych fotek wjechałem na drogę kierującą mnie w stronę Namysłowa.

I dotarłem do Włoch© kRs123

İtaliya© kRs123
Widząc kozę postanowiłem ją zestresować, by padła cała zesztywniała, lecz nie dała się tak łatwo podkusić jak te z Galileo :D
Ta była aż nadto rozluźniona, o czym świadczy poniższe zdjęcie :)

I sruu :p© kRs123
W Namysłowie przy Lidlu odbywał się festyn, zajechałem, pooglądałem, a po chwili zrobiłem fotę temu Gościowi.

Rycerz przy Bramie Krakowskiej w Namysłowie© kRs123

taaa... fajny remont :D© kRs123
Stamtąd to już udałem się prosto w znajomym kierunku. W Dalborowicach skręciłem na Trębaczów.

Stara jawa w Trębaczowie© kRs123
Następnie na Perzów i za „Turkowymi” postanowiłem zjeść dwie kanapki. Usiadłem sobie w rowie po turecku i hamałem co miałem :) Cisza, spokój, a tu słychać „tup tup tup” :D Wstaję, okazało się, że dwie sarny przebiegły praktycznie 2 metry ode mnie :) Nie widziały mnie, bo byłem we wcześniej wspomnianym rowie. Oglądając z bliska te piękności jedna mnie zauważyła i z krzykiem uciekła, druga nie omieszkała postąpić inaczej :p Przez to żarło i dłuższy przystanek złapał mnie cholerny kryzys. Głowa nie chciała jechać, nogi zrobiły to samo, więc dowlokłem się żółwim tempem do sycowskiej Zawady, tam popijając Tymbarkiem (był zbawienny, ponieważ od 20 km nie miałem płynów) wróciłem do sił. Pokrążyłem po mieście i pojechałem do domu.
Podsumowanie: 1) jedna z najlepszych ostatnio wycieczek, mimo że jechałem sam.
2) noga podawała jak szalona, stąd średnia przyzwoita.
3) pogoda dopisywała jeździe na rowerze.
4) cała reszta też była OK.
Kategoria 5) 100-150 km, samotnie
Dane wyjazdu:
24.60 km
0.00 km teren
01:04 h
23.06 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
darkness...
Piątek, 13 maja 2011 · dodano: 13.05.2011 | Komentarze 2
W jeansach i długiej bluzie, powrót po zmroku z kamizelką i dodatkowymi odblaskami.EDIT: Widział ktoś, bądź wie skąd mógłbym wziąć nakładki przeciwsłoneczne kształtu sportowego oczywiście na zwykłe brylce ? :D Bo słońce już mnie dobija, szczególnie moje oczęta na tym cierpią. Soczewek nosić nie mogę.
Coś w tym stylu, ale sportowe :)
Nakładka na okulary
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
34.60 km
0.00 km teren
01:10 h
29.66 km/h:
Maks. pr.:53.10 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Szybko przed burzą
Czwartek, 12 maja 2011 · dodano: 12.05.2011 | Komentarze 0
Wyszło jak wyszło i wyjazd odbył się dopiero około 17:00. Ciepełko dopisywało, w głowie miałem ciągle to, że o 19 godzinie ma lunąć z nieba coś bardzo mokrego :D Zajechałem do Trębaczowa, następnie przez Perzów i Turkowy udałem się na góreczki w Słupi. Tą najwyższą, którą zawsze męczyłem i ledwo podjeżdżałem, teraz mi z licznika nie schodziło 27 km/h. Na górze nie mogłem już oddechu złapać, ale dojechałem do końca w dobrym tempie :) I o to chodzi, wyjazd bardzo żwawy i szybki, ale kiepsko trochę tylko, że taki krótki dystans. Przejechałem cały Syców, podjechałem pod LO zerknąć na miny maturzystów, którzy odbierali wyniki z ustnego polaka, lecz spóźniłem się troszkę. Do gimnazjum przyjechało z 50 osób z okolic Nowego Targu na wymianę. Praktycznie same dziewczyny :) Następnie widząc szybko zmieniające się kształty chmur zajechałem na Zawadę. Tam też obserwowałem dziwne zjawiska :p Zielone niebo, burze piaskowe na podwórku, ciekawe pioruny :) Wiatr nie próżnował. Przeczekałem deszczyk i miałem zamiar jechać do domu, lecz będąc bez świateł i ciepłego ubrania rower włożyłem do samochodu i zabrałem się z Teściem :) O jak dobrze ;p Kategoria 2) 25-50 km, samotnie