Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w kategorii

3) 50-75 km

Dystans całkowity:3777.56 km (w terenie 265.30 km; 7.02%)
Czas w ruchu:158:16
Średnia prędkość:23.87 km/h
Maksymalna prędkość:77.30 km/h
Suma podjazdów:10630 m
Liczba aktywności:60
Średnio na aktywność:62.96 km i 2h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
60.20 km 0.00 km teren
02:20 h 25.80 km/h:
Maks. pr.:43.80 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m

A miało być inaczej...

Środa, 22 czerwca 2011 · dodano: 23.06.2011 | Komentarze 0

No i niestety usłuchałem innych i nie pojechałem do Wrocławia... bo niby już za późno.
No i wyruszyłem na wycieczkę w inną stronę, o 19 godzinie i wyszło mi tyle samo km co w pierwotnej trasie... no super. I nie padało przed moim przyjazdem, dopiero koło 22 zaczęła się porządna burza. Tak, więc trzeba polegać na własnym zdaniu :)

Trasa: Międzybórz - Goszcz - Twardogóra - Ostrowina - Działosza - Syców.

Przed Ostrowiną na drogę wyskoczyło mi kilka młodych dziczków, jak dobrze, że się spłoszyły, bo nie chciałbym spotkać ich matki :P
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
55.44 km 0.20 km teren
02:30 h 22.18 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m

Po mieście i do Kępna

Sobota, 18 czerwca 2011 · dodano: 18.06.2011 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
70.35 km 5.50 km teren
03:00 h 23.45 km/h:
Maks. pr.:52.90 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:250 m

Scw - KG - M-bórz - Drołt - Scw

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 0

Prosta trasa, trochę terenu, odwiedziłem babcię i zjadłem tam kanapkę. W Sycowie zjechałem się z Ratajem, który dał mi swoje zdjęcia z Łodzi. Droga powrotna ze średnią około 31 km/h, prułem jak głupi dla własnej satysfakcji.

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
62.08 km 0.20 km teren
02:24 h 25.87 km/h:
Maks. pr.:49.20 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:100 m

Kępno i powrót wioskami

Piątek, 3 czerwca 2011 · dodano: 03.06.2011 | Komentarze 1

Do Kępna pojechałem DK nr 8, za Taborem dogoniłem "dużego" Kamila (ponad 100 kg), który żwawo z chodnika wskoczył mi na koło. Po jakimś szybkim kilometrze wyjechał przede mnie by się po chwili zmęczyć i odpuścić, więc go z uśmiechem wyprzedziłem. Przy znaku "Kępno" rozmawiałem przez telefon i kolega mnie dogonił. Zatrzymał się, pogadaliśmy chwilę i pojechaliśmy razem na rynek. Średnia wyszła mi niecałe 30 km/h, Kamilowi 17 km/h. Śmieszne było to, że miał 2 razy grubszą łydkę ode mnie i do shimano'wskich butów MTB dołożył czarne skarpetki pod kolana :D Ale nie ma co komentować, jego sprawa przecież :) Następnie pojechałem na Baranów i Nosale, stamtąd przez N. Wieś Książęcą, w której zjadłem kanapkę do Miechowa, dalej "zawadzając o Zawadę" dojechałem do domu. Po północy wyjechałem odprowadzić Aśkę, lampka Sigma Smilux daje radę. Pojeździłem kilka razy po mieście i stwierdzam, że "cały Syców pije". Spokojnie wróciłem do domu.

PS. 3 (trzy) tysiaki mi walnęły :D

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
70.50 km 0.00 km teren
02:47 h 25.33 km/h:
Maks. pr.:61.60 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:190 m

DOM - Bierutów - Szczordów - DOM

Czwartek, 2 czerwca 2011 · dodano: 02.06.2011 | Komentarze 0

Syców - Bierutów - Jemielna - Szczodrów - Syców

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
63.76 km 6.00 km teren
03:02 h 21.02 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:250 m

Obiadek u Babci i ból kolana

Niedziela, 24 kwietnia 2011 · dodano: 24.04.2011 | Komentarze 1

O godzinie 12 wiedząc, że do babci zjeżdża się rodzina z daleka postanowiłem wybrać się tam rowerkiem. Jechało się bardzo dobrze, aż po 8 km poluzował mi się mostek i kierownica latała tak, że nie mogłem już szarżować. Jechałem tylko z myślą dokręcenia. Dojechałem, pokręciłem się i zjadłem syty obiad :)

Kot © kRs123


Oczywiście bez dzieciaków obyć się nie mogło, 2,4 i 7 lat :D Każda tak samo chciała wariować ;p Od chodzenia na barana, po robienie "wiatraków" i tego typu rzeczy :) Pies gdy usłyszał mój głos, aż wyskoczył z kojca, do pokonania miał budę, długi i stromy dach i zeskok z 2 metrów, a piesek malutki :) Mamy tutaj przykład miłości :D Czemu on tylko tak za mną szaleje ? :) Widocznie mam coś w sobie ;p Przez cały mój pobyt biegał, skakał i oczywiście szczekał.
To ten biało czarny.
3 psiaki © kRs123


Piesek - jaka to rasa ? :) © kRs123



Następnie zamiarem było wybranie się do centrum wsi, ale las mnie przekonał i tam się udałem. Las piękny, aczkolwiek ten piach trochę przeszkadza :)
A to jest dobry patent jak się nie ma uchwytu do pompki :) Wykonanie Asi, dziękuję.

Pompka zamocowana do sztycy © kRs123


Las w Klonowie © kRs123


Wracając poczułem mocne kłucie w kolanie, no i do końca wycieczki mi to przeszkadzało, z czasem ból był coraz mocniejszy. U babci siedziałem 4 godziny, nastał czas na wyjazd. Do Cieszyna, bo dawno tamtędy nie przejeżdżałem, następnie do Goszcza, w którym pojechałem do Ufa (empty13), niestety go nie zastałem.
Pałac w Goszczu © kRs123

Polecam opis i zdjęcia na stronie: Goszcz

Udałem się do Twardogóry.
Jak widać asfalcik na rondzie twardogórskim już jest © kRs123

Ładny placyk w Twardogórze © kRs123


Na rynku zjadłem MEGA Grześka bez czekolady i udałem się do domu żółwim tempem po drodze robiąc sobie jakże Słiittt focięĘę xXxDDD
Sweet w lusterku :) © kRs123


Przez ostatnie 20 km pracowała praktycznie tylko prawa noga, lewa sobie odpuściła :) Nie było sensu jej przemęczać skoro już nie dawała rady. Zrobię sobie 2 dni odpoczynku i może przejdzie mi ten ból.

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
73.60 km 1.00 km teren
02:45 h 26.76 km/h:
Maks. pr.:54.30 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:210 m

Do Chopina i z powrotem

Środa, 20 kwietnia 2011 · dodano: 20.04.2011 | Komentarze 2

Pogoda zapowiadała się ciepła i tak też było po południu. Po szkole szybko się przebrałem, przygotowałem i już byłem na rowerze. W planie Antonin, ten odcinek gładko pokonany ze śr V na poziomie 28 km/h. Miałem chrapkę na Ostrów Wielkopolski, lecz było już za późno. Zwiedziłem Antonin, a następnie przez Ostrzeszów udałem się do domu.

Temperatura w Antoninie © kRs123


Pałac Myśliwski Książąt Radziwiłłów w Antoninie © kRs123


"Wydymacz" niedaleko Pałacu © kRs123


Zalew w Antoninie © kRs123


Głowa Chopina została w Antoninie © kRs123


Dwór przed Pałacem Myśliwskim © kRs123


Wnętrze Pałacu Myśliwskiego © kRs123


PKP Antonin © kRs123


Niedźwiedz obok Ostrzeszowa © kRs123


Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
61.40 km 11.00 km teren
03:01 h 20.35 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:300 m

Najwyższe wzniesienie Wielkopolski

Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0

Trasa zaczerpnięta od pape93, który ostatnio nie chce ze mną coś jeździć :D Więc muszę sam śmigać.
O 15:10 skończyłem szkołę 2 WFami, które niestety o dziwo dały mi w kość, dosłownie. Kostka znowu dała o sobie znać i ledwo doszedłem do domu. Muszę w końcu coś z tym zrobić. Jednak nie odpędziło to moich myśli od wycieczki rowerowej. Przygotowałem się i wyjechałem na miasto odebrać kartę pamięci SDHC Kingston 4 GB, zapłaciłem, odwiozłem kartę do garażu i pojechałem na kaliską do sklepu po Cisowiankę za 1.60 zł :D Dalej to już przez szybko rosnącą "BIEDronkę" do Pisarzowic i Mąkoszyc, gdzie skręciłem na Marcinki. Na tej trasie za każdym razem spotykam jakiś kolarzy, tym razem była to para (chłopak i dziewczyna) szybko sunąca na szosie, wymieniłem się pozdrowieniami i ruszyłem dalej, aczkolwiek byłem zafascynowany widokiem Cube'a tej młodej pani :)
Pomnik ks. Wincentego Rudy © krystian2632


Następnie będąc bez mapy nie wiedziałem dokładnie, w którym momencie skręcić, wyszło na to, że skręciłem na Ignaców, z tego co pamiętam po chwili zrobiła się świetna droga nieutwardzona, lepsza niż większość gminnych :) Troszkę górek tam było, a prędkość w dół dochodziła nawet do 37 km/h. Jako, że wiele dziur nie było to mogłem sobie pozwolić na takie zjazdy :) Jadąc dalej skręciłem w prawo i był to mały błąd, ponieważ po zrobieniu 1 km musiałem wrócić nic tam nie zobaczywszy. Dojechawszy dalej skręciłem w prawo na Parzynów po drodze mijając dziewczynę męczącą się pod górkę "góralem". Dotarłszy do celu zobaczyłem znajome zdjęcie (widziane u pape93), więc wiedziałem, że jestem blisko Najwyższego wzniesienia Wielkopolski.
rozwidlenie w Parzynowie © completny


Zawróciłem i udałem się w kierunku Krzyża Jubileuszowego. Po kilku km tam dotarłem, jadąc po bardzo kamienistej drodze obawiając się o stan zdrowia mojej dętki. Na samiutkim szczycie ujrzałem koleje młode dziewczę na rowerze. Nie zagadałem, ponieważ rozmawiała przez telefon. Oglądając kamienie obok i mapkę także tu usytuowaną nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie i w jaki sposób ta dziewczyna bezszelestnie się ulotniła :)
Kamienie przy Krzyżu Jubileuszowym © krystian2632


Następnie przez Olszynę dojechałem ładną drogą do Ostrzeszowa, gdzie pokierowałem się w kierunku krytej pływalni. Krążąc wokół niej zobaczyłem kilkanaście skąpo ubranych dziewczyn na fitnessie, uśmiechnąwszy się szybko pojechałem dalej :)
Kryta pływalnia w Ostrzeszowie © krystian2632


Błądząc troszkę po Ostrzeszowie wyruszyłem w kierunku PKP Ostrzeszów, na którym zjadłem bułkę popijając wodą z sokiem malinowym :) Zrobiłem to wszystko o tej godzinie:
Zegar na PKP Ostrzeszów © krystian2632

Po chwili przejechał jeszcze długi pociąg towarowy.
Wieża ciśnień na PKP Ostrzeszów © krystian2632


Następnie udałem się na ostrzeszowski rynek
Ostrzeszów - ratusz © completny


Następnie o potwornym i ledwym do zniesienia bólu udałem się w kierunku Sycowa, zahaczając jeszcze o kolejną wieżę ciśnień.
Zabytkowa wyremontowana wieża ciśnien w Ostrzeszowie © krystian2632


Wracając, w Rojowie skręciłem we wcześniej nieznaną mi drogę na Bierzów, ponieważ kierowała się w tym samym kierunku co droga główna. Pojechawszy tam ujrzałem akt wandalizmu.
Zniszczony przystanek autobusowy w Bierzowie © krystian2632

Następnie będąc już blisko Kobylej Góry zobaczyłem 20 m ode mnie 4 młode konie, zatrzymałem się i po chwili wszystkie podbiegły galopem do mnie. Byłem z jednej strony wystraszony, a z drugiej podniecony jak nigdy, ponieważ nie dość, że były młode to i nadzwyczajnie piękne. Pojechałem troszkę dalej i zobaczyłem, że sznurki odgradzające je od asfaltu były pourywane, co oznaczało tylko jedno - chciały sobie troszkę pohasać na wolności :) Po chwili pojawiła się właścicielka tych 4 piękności, konie zobaczywszy ją natychmiastowo się uspokoiły i szły w rzędzie bez większych nierówności :) Tym też się zachwyciłem. Następnie właścicielka w towarzystwie psa, kota i 4 koni odprowadziła je do zagrody. Dalej to już znajoma Kobyla Góra i pół bułki na "rynku", gdzie sporo ludzi się bawiło, a raczej skończyło bawić po wcześniejszym spożyciu alkoholu.
Nadal bez tylej lampki wróciłem do Sycowa z wielką ostrożnością. Przed miastem napotkał mnie okropny smród, tak jakby łajno zmieszane z jakaś inną substancją. Nigdy nie mam problemu z przejechaniem przez taką chmurę, niestety tym razem aż zbierało mi się na wymioty. Na szczęście po kilkuset metrach było lepiej. Na kaliskiej w sklepie u Troski zakupiłem batonika Prince Polo XXL, którego się świetnie pochłaniało, smakował inaczej niż zawsze - lepiej :D W domu to już dopadłem się do lodówki i do przysmaków mamusi :) Wycieczka bardzo udana mimo męczącego bólu w kostce.


Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
60.30 km 0.30 km teren
02:37 h 23.04 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:100 m

Słonecznie po Opolskim

Środa, 23 marca 2011 · dodano: 23.03.2011 | Komentarze 1

Wróciłem ze szkoły i po jakimś czasie wybrałem się w trasę. Celem okazał się Namysłów. W pierwszą stronę jechało się całkiem przyzwoicie, lekko boczny wiatr, trasa w miarę z górki no i ten asfalt :) Cud, miód i truskaweczki (najlepiej mrożone w lato). Ze Ślizowa do Dziadowej Kłody nowa dróżka, więc super. Do tego w Ślizowie spotkałem autobus z dzieciakami z podstawówki. Postanowiłem go dogonić. Udało się i w kilka sekund wykręciłem najlepsza prędkość dnia, niestety coś nie pykło. W trakcie mocnego kręcenia coś strzeliło, jak się później okazało źle nacisnąłem manetkę i łańcuch źle wskoczył. Wybiło mnie to z rytmu i zrezygnowałem. Tak czy siak, choć przez chwilę mogłem czuć się jak bohater widząc zdumienie dzieciaków w tylnej szybie :) Ale jechało się świetnie za nim. Jak będzie okazja i dobra droga to nie odpuszczę następnym razem. Przed moim celem jeden widok bardzo mnie ucieszył. Jechał sobie Pan na własnej roboty rowerze, pedałował używając rąk. Gdy go pozdrowiłem uśmiechnął się bardzo szczerze, że aż miło mi się zrobiło.

Dalej to już lekko do Namysłowa.
Namysłów © krystian2632


Wybrałem się na rynek i oblazły mnie dookoła bestyje :D

Ratusz namysłowski © krystian2632


Bestie namysłowskie © krystian2632


Gołąbeczki kochane :D © krystian2632


Po zjedzeniu smacznych kanapeczek przejechałem się po mieście.
Brama Krakowska © krystian2632


W drodze powrotnej także zdecydowałem się na posiłek. Chodziło mi to po głowie od kilku km. Zakupiłem wodę cytrynową (nad sklepem wtedy przeleciał samolot wojskowy, leciał na wysokości około 100 metrów) i po chwili zatrzymałem się na poboczu za Pawłowicami. Było spokojnie i przy ziemi praktycznie bez wiatru.

Posiłek z wiatrem bez wiatru © krystian2632


Ogólnie cała droga powrotna pod bardzo mocny wiatr południowo wschodni. Kierowcy TIRów byli moimi zbawicielami. Górka przed Ślizowem pokonana mocno. Dalej to już spokojnie do domu.

Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
66.00 km 2.20 km teren
02:39 h 24.91 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:260 m

Syców - Goszcz - Twardogóra - Syców

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 12.03.2011 | Komentarze 1

Jak było ? CIEPŁO :D Pierwszy raz w tym sezonie bez czapki, którą zastąpiłem kaskiem i bez zimowych rękawiczek, tylko z letnimi. Było ciekawie, cieplutko i wiatru wiele w twarz nie dostałem. Myślałem, że w Goszczu dołączy do mnie kolega, lecz niestety był daleko w trasie ;p Ale wiele nie straciłem, jadąc do rodzinki usłyszałem kilkukrotnie, jak ktoś wykrzykuje moje nazwisko z wielkim zaangażowaniem i radością. Jak się później okazało była to znajoma, więc zatrzymałem się u Niej na pogawędkę. Odwiedzając rodzinkę, zauważyłem, że niestety 3/4 też gdzieś wyjechało, więc tylko z ciotką prowadziłem konwersacje. Te pierwsze 30 km pokonałem ze średnią na poziomie 27,4. Co dla mnie w tej części sezonu jest wynikiem bardzo dobrym. W drodze powrotnej trochę odpuściłem, zjadłem ogólnie dwa banany i "Sznikersa" XXL :D Pod koniec dostałem ponownie siły w nogi i szybciej zrobiłem ostatnie 10 km. W Komorowie zajechałem pod wieżę ciśnień, która z bliska była duuuuża. Zdjęć nie mam (tylko z telefonu), ale niedługo pomyśle głębiej nad zakupem jakiegoś kompaktowego i lekkiego aparatu cyfrowego :)



Widok w Nowej Wsi Goszczańskiej © krystian2632


Wieża ciśnień w Komorowie © krystian2632
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie