Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w kategorii

4) 75-100 km

Dystans całkowity:2036.06 km (w terenie 66.10 km; 3.25%)
Czas w ruchu:86:08
Średnia prędkość:23.64 km/h
Maksymalna prędkość:65.00 km/h
Suma podjazdów:5020 m
Liczba aktywności:25
Średnio na aktywność:81.44 km i 3h 26m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
78.00 km 3.00 km teren
03:20 h 23.40 km/h:
Maks. pr.:43.67 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy:300 m

Czermin - Kępno - Syców

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 10.08.2012 | Komentarze 0



Dane wyjazdu:
92.00 km 4.00 km teren
03:34 h 25.79 km/h:
Maks. pr.:42.51 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:200 m

Do strefy kibica do Wrocławia

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 18.06.2012 | Komentarze 5

Czas było w końcu zrobić zakupy na wyprawę :) Reszta to już w internecie !

Dojechałem do Międzyborza do Tomka, jednak ten już dojechał do Kraszowa, dalej pojechaliśmy razem.

Dzisiaj czekała mnie jazda z Ufem. © kRs123


Wstąpiliśmy jeszcze do Ostrowiny, lecz tam "niebezpiecznie" przebywać :D © kRs123


Tomek w Ostrowinie, pasuje tam :) © kRs123



Za Oleśnicą odbiliśmy na S8, gdzie był luz, tylko sporo Pepiczków, do których śpiewałem "POLSKA, POLSKA" :D Odpowiadali po swojemu :)

Przy drodze chabry i maki :) © kRs123


Następnie na Zakrzowie we Wrocławiu wstąpiliśmy do Bierdonki na małe zakupy, potem zostało nam niewiele czasu, więc pocisnęliśmy szybko do Sport-Profitu, gdzie Pan Piotrek już wykombinował dla nas trochę energii :D Zostaliśmy przyodziani w sporą ilość batonów i proszków. Do tego kilka innych drobnych rzeczy dostało się w gratisy, poza tym straciliśmy tam prawie 700 zł, trochę tego, trochę tamtego. Przecież to już czas na takie zakupy.

Rower złapał gumę pod sklepem, pewnie od słońca :) © kRs123


Dotarłem w końcu do rynku. © kRs123


Tam kręcą się śmigłowce. © kRs123


Było kilka wejść, w tym otwarta jedna bramka = PORAŻKA ! © kRs123


Ludzie się cisnęli jak bydło, śmierdzieli potem i piwem :D © kRs123



Przegraliśmy jednak z Czechami, no cóż... "Kibice" pościągali flagi zewsząd.

Dane wyjazdu:
77.00 km 4.00 km teren
03:04 h 25.11 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:150 m

Praca i po pracy

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Do pracy z rana do Międzyborza, następnie powrót do Sycowa przez Hałdrychowice, przez las, wyjechałem w Biskupicach. Wieczorem dokręcałem trochę kilometrów, bo miałem ochotę :) Na nic więcej mi czasu brakło, bo wyjechałem wieczorem około 21 :) 3 km przed miastem złapał mnie deszcz.

Międzybórz - Syców - Dalborowice - Trębaczów - Syców

Dane wyjazdu:
81.00 km 4.00 km teren
03:33 h 22.82 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: 70 m

Na Wrocław przez Żerniki :) S-8

Piątek, 9 marca 2012 · dodano: 11.03.2012 | Komentarze 3

Piątek, piąteczek, piątunio ! :D Ale nie, nie o to chodzi o czym myślicie :P
W szkole pojawiłem się po pierwszej lekcji, a po trzeciej już wracałem :) Następnie szybko do domu się przygotować, napełnić sakwę niepotrzebnymi rzeczami i do garażu po Hercia :P Na szybko wyregulowałem mu sprzęcicho, wczoraj dokładnie go wykąpałem i nasmarowałem, ciął powietrze i asfalty jak natchniony :) Pojechałem główną do Oleśnicy, potem zjazd na S-8 oraz jazda po niej aż po sam Wrocław i nieco dalej - Obwodnicą :D



Teraz czas na zdjęcia:

Szybka regulacja SLX'a :D © kRs123


Zepsuty "TIR" tuż za Sycowem. © kRs123


Ratusz oleśnicki © kRs123


Sklep rowerowy "Walbi" Oleśnica © kRs123


Oleśnica Rataje - PKP © kRs123


PKP Oleśnica Rataje © kRs123


Wiadukt za Oleśnicą - DK nr 8 © kRs123


Eskpresówka na Wrocław pełną parą :) © kRs123


Baza na S-8 © kRs123


Stąd fajnie "płyny" leciały w dół, około 10 metrów było :)

Wiadukt w budowie :) © kRs123


Zagrożenie :) © kRs123


Jedno z nielicznych :) © kRs123


Buty mega ubłocone, dlatego skorzystałem z papieru :)

Otwieramy... :D © kRs123


Wiele razy spotykał mnie brak drogi :) © kRs123


Elektrownia w okolicy Bukowiny. © kRs123


Tam też spotkałem stado danieli, niestety mając słuchawki w uszach i dobrą szeroką drogę skorzystałem z wolności i frajdy z jazdy na rowerze wydzierałem się i śpiewałem wszystkie piosenki z odtwarzacza :D Nosz kurde, bardziej się tym zmęczyłem niż samą jazdą :) Uciekły, na zdjęciu widać niewiele dlatego nie dodaje.

A ja pod Skaj Tałera :) © kRs123


Pakujemy do sakwy :D © kRs123


Tam jechał szybki pociąg, którego nie zdążyłem uchwycić. © kRs123


No i dalej zaczęły się schody, ogrodzili mi jakikolwiek dojazd, wyjazd z tego miejsca gdzie byłem, wyborem byłby dla większości powrót około 10 km :P Ale nie dla mnie, próby objazdów, przejść przez mokre i błotniste strumyki, jazdy po kamieniach i nic, nie ma drogi, wszystko do obwodnicy zamknięte :D W końcu wróciłem na miejsce początkowe i zauważyłem, że jedna brama nie jest zamknięta, podniosłem, popchnąłem i byłem już na pasie startowym na ruchliwą obwodnicę Wrocławia. Zakazu nie widziałem nigdzie, dlatego usprawiedliwienie mam, czas jechać :)

Zamknięta droga ! No nie ! © kRs123


Ubrałem kamizelkę, odblask, włączyłem lampkę i heja ! Tylko dwóch zatrąbiło, większość jechała około 150 km/h, niektórzy delikwenci z pewnością przekraczali 200, jeden pewnie miał więcej w swojej 911 Turbo :D Ja nie rwałem tempa, nie chciałem ich zawstydzać i jechałem z wiatrem ciężarówek około 30 km/h.

Jeszcze tylko kawałek... © kRs123


Za Śląsk, za WKS. © kRs123


Na zawsze :D Tylko po co tyle szkła ? © kRs123


Świebodzki po drodze. © kRs123




I mapka:






.

Dane wyjazdu:
84.30 km 2.00 km teren
03:48 h 22.18 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:120 m

Szybko na meczyk i do Ewy

Sobota, 5 listopada 2011 · dodano: 06.11.2011 | Komentarze 1

Musiałem się śpieszyć z powrotem do domu, bo chciałem zobaczyć Ostrego w akcji. Niestety z mieszkania wyszedłem za późno. Do tego na klatce zauważyłem, że mam problem z tylnym kołem. Nie dało się wyregulować dobrze tego, by obroty było satysfakcjonujące, ale żeby nie latało na boki. Chwilę podziałałem i mogłem ruszać. Lecz to kolejny znak, że rower MUSI lądować u mechanika. Do tego te stuki z okolic suporrtu, rowerem aż "rzuca". Jakby ktoś uderzał o ramę śrubokrętem. Tak się dzieje co jakiś czas. Niestety nie posiadam odpowiedniego sprzętu, żeby dokonać diagnostyki.

Postanowiłem zaliczyć jeszcze PKP oraz Halę Stulecia.

Osobny pokój dla Herkulesa © kRs123


Widok z okna na Sky Tower © kRs123


Widok #2 © kRs123


PKP Wrocław Główny -wejście główne © kRs123


Wjazd na fontannę wrocławską © kRs123


Jesień jest, ale już na ziemi © kRs123


Miałem już dość na dziś spalin.

I w końcu wyjazd z miasta © kRs123


Nie mogłem się powstrzymać © kRs123


Dwie nieśmiałe Kózki © kRs123


Z Darkiem i Michałem (chyba) do Dobroszyc © kRs123


Dobroszyce - Archidiecezja Wrocławska © kRs123


Zna nas cała Polska © kRs123


I już z pobytu w rodzinnym mieście. Koledzy w przegranym (ZNOWU !) meczu z Brzegiem. Dryfowali i niestety nie udało się dobić.

Był sobie Brzeg © kRs123


Szybka kąpiel i na imprezkę do Solenizantki.

EDIT z niedzieli.
Tak potańczyłem, że dziś nie jestem w stanie stanąć na lewej nodze (kostka). Naprawdę było godnie.
Kategoria 4) 75-100 km


Dane wyjazdu:
87.47 km 2.00 km teren
03:18 h 26.51 km/h:
Maks. pr.:59.80 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m

Solidne zakończenie wakacji

Środa, 31 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 0

Syców - Mąkoszyce - Kraszów - Międzybórz - Chojnik - Kałkowskie - Sośnie - Domasławice - Goszcz - Twardogóra - Syców.

Późno się zebrałem, ale musiałem ruszyć leniwą DUPĘ i wsiąść na Herculesa, który od 3 tygodni stoi bez założonego łańcucha (był czyszczony i powieszony by schnął, tak też został na sporo dni). Wszystko dziś zrobiłem i nasmarowałem co nieco łańcuch. Jeszcze parę spraw na mieście i ruszyłem w drogę. Miałem ogromną chcicę się pościgać, mocno szarpać na podjazdach. Tak też było, każdą górkę brałem na maxa, a przynajmniej na miarę moich możliwości po miesięcznej przerwie od porządnej jazdy. Wylewałem poty, ale to było coś, czego mi brakowało. Tylko dlaczego wcześniej nie jeździłem ? Niby było sporo zajęć: praca, dziewczyna i inne sprawy, dla mnie zawsze było miejsce na rower, muszę kiedyś nadrobić te stracone dni :) Mniejsza z tym na ten moment.

Jechałem mocno jak na mnie i podciągałem na każdej górce i prostej prędkość na wyższą, czasem też zwalniałem samoczynnie, bo szybciej jechać się "nie dało". Widocznie brakowało mi posiłku, bo prawie nic dziś nie jadłem. Ogólnie bardzo fajna wycieczka.

W Rybinie goniło mnie dwóch chłopców na hulajnogach, w Kraszowie kolejnych dwóch dzieciaków, tym razem na rowerach. Żaden nie dał rady :D W Sośni pod sklepem zaczepił mnie jakiś koleś około trzydziestki i mówi "ile daję", po zapytaniu domyślam się, że chodzi mu o to, ile dziennie robię km. Pogadaliśmy i pojechałem dalej. Na trasie minąłem dwóch młodzieńców i skromnym gestem pokazałem im, by mnie gonili, przez 200 m utrzymywali prędkość na poziomie 30 km/h, następnie odpuścili. W Twardogórze zaczęły mnie gonić dwie miłe Panie po trzydziestce, pośmialiśmy się wszyscy i im uciekłem. "Dzień dobry" powiedziało mi dzisiaj 7 chłopaków, 2 rodziny mówiły "Patrzcie, kolarz". Także dzisiaj dziwna wycieczka, ale bardzo mi się podobała.

No i nastąpiła bardzo smutna chwila, jest godzina 1 w nocy, za 7 godzin będę już w szkole. F*ck ! Dlaczego to co takie dobre szybko się kończy ? Już nie będzie spania do 12tej i robienia co się chce i gdzie chce, nie będzie zalewów, piłki i chodzenia w krótkich ubraniach. Zaraz będzie pizgać po nogach, a potem wszędzie. ZIMA jest zła, bo i rowerem wiele nie pojeżdżę.

Macie:



Dane wyjazdu:
90.00 km 0.00 km teren
05:01 h 17.94 km/h:
Maks. pr.:41.70 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m

Morze Bałtyckie #7

Poniedziałek, 1 sierpnia 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 0

Oczywiście PKP dało dupy i byliśmy trochę zaskoczeni wchodząc na stację. Do 4:33 jeździliśmy z Tomkiem po Gdańsku, zwiedziliśmy całe miasto we dwójkę w nocy tempem gorszym niż spacerowe. Następnie pojechaliśmy do Poznania i oczywiście zwiedziliśmy calutkie miasto. Po jakimś czasie weszliśmy w pociąg kierujący się na Ostrów Wielkopolski i tam też zacumowaliśmy. Znowu, jak ja to lubię z Tomkiem robić, ścigaliśmy się przez 50 km :) Tempo nie schodziło poniżej 34 km/h, było ciężko, ponieważ wiatr nam średnio sprzyjał. Rozstaliśmy się w Sośni i każdy dojechał do mety samotnie, ja już wolniejszym tempem, nie miałem takiej motywacji, ale trzymałem się w granicach 27 km/h.

Cała wycieczka świetna. Z Tomkiem świetnie mi się jechało. Teraz tylko czekać na Wyspy Kanaryjskie zimą :P

Dane wyjazdu:
77.30 km 1.00 km teren
04:37 h 16.74 km/h:
Maks. pr.:42.70 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:100 m

Morze Bałtyckie #6

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 18.08.2011 | Komentarze 0

Władysławowo - Hel - Promem do Gdyni - Gdańsk i ciekawy nocleg na PKP :)

Dane wyjazdu:
90.00 km 12.00 km teren
05:15 h 17.14 km/h:
Maks. pr.:61.50 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1200 m

3 dzień - Szklarska Poręba - Zawidów

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 03.08.2011 | Komentarze 0

Dużo wydarzeń wyleciało mi z głowy, ponieważ w międzyczasie odbyłem wycieczkę nad Bałtyk (o tym więcej, jak zgram fotki od Pawła i Tomka).

Z rana pojechaliśmy wymienić PLNy na České koruny i odwiedziliśmy stację ORLEN, by walnąć co potrzeba na dobry początek dnia :) Po chwili wylądowaliśmy w informacji turystycznej i wzięliśmy wszystkie darmowe mapki jakie były możliwe. Następnie celem było odwiedzenie starej kopalni kwarcu "Stanisław, którą polecali miejscowi.

Szklarska Poręba © kRs123


Zakręt śmierci © kRs123



Faktycznie kopalnia była, lecz po drodze zaliczyliśmy największe jak do tej pory wzniesienie na którym byłem, tzn. szczyt o nazwie "Wysoki Kamień". Nie było szans wjechać tam rowerem, więc przez około godzinę targaliśmy go z zerową prędkością (licznik nie czytał) do góry. Na szczycie chwila dla każdego, chwila podniecenia i "zimny" Redsik Tomka.

Powoli pod górę © kRs123


Wysoki Kamień - 1058 m.n.p.m © kRs123


Ja w klubowych barwach z widokiem na Karkonosze © kRs123


Karkonosze z Wysokiego Kamienia © kRs123


Trochę wspinaczki bez bike'a © kRs123



Nastepnie piękny singletrack, błota po kolana czasami, jagodziarzy masę i turystów też się kilku znalazło, jednak w stronę kopalni chyba tylko my jechaliśmy. Na tej drodzę też zgubiłem kawałek błotnika, ale jechać się dało.

Singletrack w stronę Stasia © kRs123


Kopalnia "Stanisław" © kRs123


Zjazd z kopalni "Stanisław" © kRs123



Kawałek dalej już był Harrachov, przed którym świetny zjazd i równa droga.

Przejście graniczne © kRs123



Skocznie mamucie w Harrachovie © kRs123



Szybkie zwiedzanie i w stronę Frydlandu. Z Liberca zrezygnowaliśmy z braku czasu, jednak za wysoko postawiliśmy sobie poprzeczkę i tego dnia nie było szans na zaliczenie go i dojechanie tamtędy do Polski. Po kilku minutach wstąpiliśmy na obiad. Kilka groszy i długo wyczekiwany posiłek wylądował tam gdzie powinien :) Oj jakie to było dobre po tych wszystkich jogurtach, czekoladach i bułkach. Dzień zakończyliśmy za Zawidowem, już w Polsce.

Czeski obiadek © kRs123


JRD \\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\*) Mier © kRs123


A teraz wyobraźcie sobie ten wiatr we włosach, jak zjeżdżasz z prędkością 50 km/h przez kilka - kilkanaście km. Świetna sprawa, nie wyobrażam sobie wjazdu tam rowerem :)

Zjazd z tysiaczka do poziomów nizinnych © kRs123


Panorama Frydlandu piękna, zamek też ciekawy, lecz nie znalazłem dobrego miejsca na jego fotografie. Czas było zrobić zakupy do domku.

Zakupy w Lidlu © kRs123


Przetrwały Kozły i Kofola.

Tam spaliśmy - Wrociszów © kRs123


Mniej więcej coś takiego:



Dane wyjazdu:
74.53 km 0.00 km teren
02:34 h 29.04 km/h:
Maks. pr.:45.60 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:130 m

No i mnie dogoniła...

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 2

Dobę zacząłem od 4 godzinnego snu... no ładnie jak na sam początek. Ale inne łóżko wydaje się być twarde, a co za tym idzie nie mogłem się przyzwyczaić do niego. Potem cały dzień chodziłem i jeździłem tramwajami po mieście z kochaną Asiulą (nie narzeka jak zwiedzamy bikeshopy, co bardzo mi się podoba) po sklepach rowerowych. Zamiarem był zakup sakw Crosso Classic Big, najlepiej czerwone bądź niebieskie. Na sam koniec kupno Ratajowi kasku. No i wyszło jak wyszło, ani tego ani tamtego. Co do sakw, potwierdzano mailowo, że mają te kolory na stanie, a przychodziło co do czego i albo nie mieli w ogóle, ale jak w jednym przypadku, były koloru czarnego. Co do kasku, to nie mieli go obecnie na stanie. Ogółem dużo chodzenia, kupiłem w końcu upragnioną lampkę tylną :D

Co do samego powrotu rowerem, miałem już nawet szkaradne myśli by jechać czymś innym, ponieważ nogi wchodziły mi do dupy po tym maratonie miejskim. No, ale nie mogłem się poddać i wróciłem oczywiście moim kochanym Herkulesikiem :) Planowałem średnią na poziomie ok. 23 km/h. Wyszło jak wyszło, wyjechałem dokładnie o 18:18 i po 11 wrocławskich kilometrach średnia wynosiła 26,8 km/h. No to sobie myślę "no jak przez to dziurawe łajno się przedarłem tak szybko, to dalej będzie luzik, więc jazda !". Miałem 0,7 wody z sokiem, 0,5 Pepsi Twist, bułkę z szynką i Horalky (mhhmm... ). Przez całą drogę praktycznie żadnych postojów, dopiero w Stroni musiałem się zatrzymać, woda się skończyła i przelałem do bidonu Pepsiaka. Wtedy to też w ciągu kilku sekund zerwał się potężny wiatr. To myślę sobie: "zajebiście, ładnie dojadę do domu". Oczywiście nakrętka od bidonu wpadła mi w piach, więc musiałem tęgie dziewczę stojące niedaleko poprosić o opłukanie. Zrobiła swoje i pojechałem w drogę. Początkowo boczny wiatr utrudniał jazdę, ale wiedziałem, że zaraz będzie zakręt w lewo i to będzie zbawienne dla mnie :) Dookoła widniały co chwil kilka piękne, a jakże niebezpieczne (?) dla mnie pioruny :) Na liczniku prędkości od 35 do 45 km/h. Do tego co chwilę ktoś dzwoni... Bałem się tylko o to, że ulewa mnie sieknie i będę przemoczony. Poprawiając średnią, będąc już w Dziadowej Kłodzie zaczęło kropić delikatnie, dobrze że dopiero tam. Wiatr był tak mocny, że co chwila przed oczami pokazywała mi się jakaś gałązka, liście i inne duperele, o kurzu nie wspominając. Á propos, kawałek dalej, na piaszczystym polu odbywał się spektakl, małe tornado piaskowe :) Zrobił się ok. 20 metrowy wir, który zmierzał w kierunku drogi, ja zwolnić nie mogłem, on raczej też nie zaprzestanie napierać. Trafiłem w niego, dostałem piaskiem po oczach i pojechałem dalej. Pod największą górkę w okolicy wjeżdżałem ze średnią prędkością 27 km/h, ale to nie moja zasługa w 100 % :D Następnie w kompletnej ciemnicy, od boku do boku (wiatr), z burzą, która mnie dogoniła i stanęła chamsko nade mną i wali piorunami dojechałem do Sycowa. No i świetnie, tutaj zaczęło mocniej padać. Schowałem się na PKS'ie, odczekałem najgorsze i pojechałem do domu. Wycieczka nudna, nie licząc ostatnich 30 km :D

Dzisiejszy koncert Maleo Reggae Rockers przeniesiony na sobotę godz. 19:30, od razu po nich Dżem zagra. Jak widać burza i wiatr nieźle działały na stadionie. Na mieście oprócz pijących gówniarzy pustki.

Łada Niva © kRs123


Szkoda mi ich trochę, całą zimę tak stały... © kRs123


Dorożka na wrocławskim rynku © kRs123


Nowe rowerki do wypożeczenia we Wrocławiu © kRs123


Gdzieś to już widziałem :D © kRs123