Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Krystian z miasteczka Syców. Mam przejechane 20326.64 kilometrów w tym 1506.20 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.27 km/h i nie mam czym się chwalić :)
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl
Pogoda Syców
© mojapogoda.com

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kaeres123.bikestats.pl
Image and video hosting by TinyPic
Wpisy archiwalne w kategorii

3) 50-75 km

Dystans całkowity:3777.56 km (w terenie 265.30 km; 7.02%)
Czas w ruchu:158:16
Średnia prędkość:23.87 km/h
Maksymalna prędkość:77.30 km/h
Suma podjazdów:10630 m
Liczba aktywności:60
Średnio na aktywność:62.96 km i 2h 38m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
60.00 km 0.50 km teren
02:40 h 22.50 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy:100 m

Po odbiór torby do Namysłowa.

Środa, 27 marca 2013 · dodano: 28.03.2013 | Komentarze 6

Środa, kolejny dzień mrozów i wiatru, ja się pytam - ILE MOŻNA ? :/ Zima już mnie wykończyła i tracę powoli ochotę na wszystko, tym bardziej na rowerze się nie chce tak kręcić, bo zawsze coś się odmrozi. Ja chce już ciepełka !

Rudy szama. © kRs123


Rudy patrzy. © kRs123


Rudy skacze. © kRs123


Wracając do tej środy, z rana wróciłem z Wrocławia i musiałem załatwić kilka spraw na mieście, PITy, pyty, rejestracje i przesyłki. Więc wziąłem samochód, by sobie trochę pojeździć i nie biegać z tym wszystkim i masą dokumentów na nogach. Oczywiście jest to u nas dzień targowy, więc kilkukrotnie podejmowałem próby zaparkowania w kilku miejscach, niestety bezskutecznie, udało się pod jednym sklepem, na szczęście obok Poczty i Urzędu.

Po załatwieniu spraw nie siedziałem długo w domu, tylko od razu przebrałem się w strój kolarski i pognałem do Namysłowa. Początkowe kilometry były ciężkie, wciąż stałem pod opcją jechania samochodem, ale to przecież nieekologiczne, nieekonomiczne i ogólnie jakieś takie nierowerowe. Pozostał mi Hercules. Mimo zimna dojechałem na rynek namysłowski, pewnie dzięki pomocy wiatru w tyły.

Namysłowski ratusz. © kRs123


Rynek w Namysłowie. © kRs123


Kościół p.w. św. Piotra i Pawła - Namysłów © kRs123


Zrobię im reklamę, darmowa dostawa do POW, które są wszędzie. © kRs123



Odebrałem torbę na rynku, porozmawiałem jeszcze chwilę ze sprzedawcą narzekając na naszą cudowną wiosnę i zabrałem się do drogi powrotnej, ta już nie była taka kolorowa. Wiał wmordewind, było zimno, a prawa stopa odmawiała posłuszeństwa, w butach przechadzały mi się tysiące mrówek, zawitała także Syberia.

Przerwa na ciastka "HIT". © kRs123


Jednak ostatnie 20 km zrobiłem naprawdę mocnym jak na mnie tempem i przyjemnie się zgrzałem.

Podsumowanie: zadowolony z dystansu, zniesmaczony pogodą !
Kategoria 3) 50-75 km


Dane wyjazdu:
67.00 km 3.00 km teren
03:00 h 22.33 km/h:
Maks. pr.:50.00 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy: 80 m

"Halny wieje, chłodzi chłód, ja na rower i jak z nut".

Niedziela, 17 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 4

Wczoraj nie skorzystałem z pięknej soboty, więc pozostała mi niedziela, niestety ta już nie zapowiadała się tak kolorowo, a mianowicie to tylko ten wiatr był niepokojący. Jednak chęć zrobienia kilku kilometrów mnie zmotywowała i wyjechałem. Zrobiłem to późno, początkowo miałem wyjechać przed obiadem, więc zjadłem posiłek przedobiadowy w formie kanapek, jednak przedłużyło mi się i zostałem skuszony schabowym z pire i warzywami. Po 2 kilometrach musiałem się wrócić, bo zapomniałem odpiąć wally'ego z Kettlera, jakbym miał wracać po nocach.

Drewniany kościół Koza Wielka - XVII/XVIII © kRs123


Koza Wielka © kRs123


Dzisiejszym celem było dojechanie do rynku w Kępnie bocznymi drogami. Lubię te trasy, jednak lepiej się tamtędy jeździ wiosną, wszędzie pola, rzepak, krzaczki, górki i piękne widoki, nic tylko jechać z dziewczyną :) Pierwsza część była centralnie pod wiatr, jednak słońce mocno świeciło i nie było mi zimno.

Ja szczęście znalazłem już w garażu :) © kRs123


Widoki jeszcze mało wiosenne. © kRs123


Kto to taki ? © kRs123


Po drodze jeszcze posiedziałem około 20 minut ze słodkimi konikami. Jeden Pan nawet zaproponował bym przesiadł się ze swojego rumaka na te za płotem :)

Koń i Koń. © kRs123


Koń. © kRs123


Koń z profilu. © kRs123



Zimno dopiero przyszło gdy musiałem wracać. Na rynku posiedziałem chwilkę i udałem się tą samą drogą, czyli obok cmentarza na Grębanin. Słońce niestety musiało w końcu się schować, na termometrze temperatura spadła niewiele poniżej zera, a moje stopy powoli odmawiały posłuszeństwa. Byłem dobrze ubrany, brakowało tylko ocieplaczy na stopy, zostało do domu 20 km, a ja już nie czułem stóp, ale jakoś dałem radę. Im bliżej domu, tym czułem się lepiej.

I jestem w Kępnie. © kRs123


Ratusz w Kępnie. © kRs123


Fontanna na rynku, jeszcze bez wody. © kRs123


A tu koniki wcześniejsze i te dzisiejsze.



Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
71.00 km 5.00 km teren
03:15 h 21.85 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy:300 m

Przyszła wiosna, czas na rower !

Wtorek, 5 marca 2013 · dodano: 05.03.2013 | Komentarze 12

Dzisiaj nie musiałem się stawić w pracy, dlatego już wczoraj zaplanowałem sobie, że dosiądę Herculesa. Niestety zamiast wybrać się w miarę wcześnie, to wyjechałem dopiero o godzinie 14. Dlaczego ? A dlatego, że Mamie zachciało się robić porządki w mojej rowerowej szafie, więc nie mogłem wyjść zanim ona nie skończy, niemiło by się zrobiło, gdyby coś zniknęło bez mojej wiedzy :)

Pierwszym pomysłem było dojechanie do Ostrzeszowa, a następnie jazda tak jak jechałem dzisiaj, jednak ja sobie tą trasę nieco skróciłem i od razu pojechałem przez Kobylą Górę. Zrobiłem dobrze, nie musiałem się tak spieszyć, mogłem na luzie przysiąść sobie na molo i zrobić skromną sesyjkę :) Wróciłem też przed zmrokiem, a jeśli wybrałbym ten dłuższy wariant, to pewnie nie starczyło by mi słońca.

Ale wrócę jeszcze kilka kilometrów wcześniej, a mianowicie do Pisarzowic, tutaj wstąpiłem do ruin kościółka, drzwi już nie były pozabijane deskami, jak w poprzednim roku. Wszedłem do środka, zrobiłem trochę zdjęć. Mury po zimie puszczają teraz wodę, leje się hektolitrami, dobrze że to się jeszcze trzyma.

Kościółek w Pisarzowicach. © kRs123


Duże wnętrze kościoła, szkoda że tak zaniedbane. © kRs123


Przeciąg przeogromny, wszystkie szyby powybijane. © kRs123


Zima puszcza, z murów się leje. © kRs123


Dzisiaj nie próbowałem dostać się na wieżę. © kRs123


Ciężkie dojście na dach. © kRs123


Liczne zdobienia w kościele. © kRs123


Hercules - widok z balkonu :) © kRs123


Pierwsza słiit focia :) © kRs123


A robiłem ją tam :) © kRs123


Zdjęcie rok do tyłu, na dachu. © kRs123


Wtedy wchodziło się tak. © kRs123


A to już dla profesjonalistów :) © kRs123



Dalej jechałem przez Słupię, do niej dojazd był bardzo zły, panowie ze SKANSKIEJ rozkopali wszystko dookoła, a wiadomo co się dzieje z ziemią podczas roztopów, musiałem szukać alternatywnej ścieżki, to samo było przed Marcinkami, ale jak w końcu zrobią kolejny odcinek S8, to będzie już dobry dojazd wszędzie z Sycowa.

Droga na Marcinki. © kRs123


Wiadukty w tym roku będą gotowe. © kRs123


Świat powoli nabiera kolorów. © kRs123



W Kobylej Górze trochę pojeździłem po lasach oraz posiedziałem na molo.

Dojechałem nad zalew w KG. © kRs123


Hercules grzecznie na mnie czeka. © kRs123


Lód po lewej. © kRs123


Lód po prawej. © kRs123


Zagadka, co to jest ? © kRs123


Hercules z bliska na molo. © kRs123


Pierwsze z sesji :) © kRs123


Drugie z sesji :) © kRs123


Trzecie z sesji :) © kRs123



Dalej w Myślniewie spotkałem fajnego psiaka, jadę sobie około 40 km/h z górki, a tu widzę, że niesie pół wielkiego bochenka w pysku, świetnie wyglądał, niestety nie zdążyłem wyciągnąć na czas aparatu. Za to przekonałem do siebie później młodego psiaka, prawdopodobnie synuś tego od bochenka :)

Zdjęcie w Myślniewie. © kRs123


Próbował zakopać przede mną :) © kRs123


Zostawił bochen, maszeruje do domu. © kRs123


Słodka psinka :) © kRs123


Dalej śpiewająco do Międzyborza, gdzie zrobiłem sobie przerwę na snickersa, a także ubrałem koszulkę termoaktywną, bo zaczęło się robić coraz chłodniej.

Postanowiłem dojechać do Domasławic, skąd zostało mi 17 km do Sycowa, niestety, albo stety połowa tej drogi to ciężka jazda po górkę :)

Przed Cieszynem. © kRs123




Także to mój najdłuższy dystans w tym roku, czas zacząć sezon na poważnie :) Wiosna jest, niedługo przyjdą kolory, przyjdzie też nowy aparat :)




Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
53.00 km 1.00 km teren
02:10 h 24.46 km/h:
Maks. pr.:60.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy:100 m

Pierwszy porządny rozjazd :)

Sobota, 2 marca 2013 · dodano: 02.03.2013 | Komentarze 2

Dziś naprawiłem hamulec, udało mi się zdobyć kluczyk i odpowietrzyłem Magurę. W końcu zaczęła się jazda, można spokojnie zjeżdżać bez obawy o życie :) Wybrałem się dosyć późno, bo przed 16 w kierunku Goszcza. Czemu tak późno ? A dlatego, że rano poszedłem na chwilkę do pracy, będąc już w domu zrobiłem sobie kolorową jajecznicę, która pasowała barwą do pogody panującej za oknem, a kolejną sprawą, którą musiałem załatwić było właśnie odpowietrzanie. Trochę mi to zajęło, pobawiłem się, poczyściłem jeszcze amorka i SLXa. SLX przy mocniejszym depnięciu na niektórych biegach przeskakuje, wiem na pewno to, że obowiązkowo czas wymienić dwa plastikowe kółeczka, możliwe też, że nowy łańcuch musi się przyzwyczaić do tych najbardziej wyjeżdżonych zębatek (około 4 tysięcy km). Ale póki co to nieważne. Zrobiłem niezły trip jak na mnie w tym roku. Jestem zadowolony. Zbierałem się długo, na 4 piętro do mieszkania biegałem kilka razy, bo ciągle czegoś zapominałem (zawsze tak mam). W końcu ruszyłem. Między Domasławicami a Goszczem jechał za mną jakiś srebrny samochód, pod światło nie wiedziałem kto to jest, jednak gdy mnie wyprzedzał okazało się, że to Ufo jedzie. Trochę próbowałem go gonić, lekko mnie pociągnął, ale pod wiatr z taką formą ciężko coś ujechać. Pogadaliśmy obok fabryki Bodzio, tam też Tomek dał mi jedną parę skarpetek, bo wiedziałem, że powrót po ciemku będzie zimny. Z Twardogóry jechało się fajnie, górki mnie rozgrzewały, a ja się nie męczyłem za bardzo.

Jestem zadowolony z dzisiejszego dnia !

Kolorowa jajecznica :) © kRs123
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
66.00 km 3.00 km teren
02:40 h 24.75 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: 50 m

Wrocław - Syców - ostatni ciepły dzień

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 22.10.2012 | Komentarze 0

Powrót rowerem do Sycowa, niestety rower został w domu, a ja pojechałem blachosmrodem na Wrocław. Cóż, godzina wieczorna, mgła, mżawka, "mróz" oraz jutrzejsza praca spowodowała, że odpuściłem rower. Odbiorę go innym razem.
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
53.00 km 2.00 km teren
02:02 h 26.07 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy:150 m

Praca i po pracy

Piątek, 8 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 0

Z rana po sponsorach. Potem Międzybórz, po pracy szybkie (ze średnią 32 km/h) 30 km. Cieszyn, Domasławice, Syców. Na mecz zdążyłem :)
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
74.00 km 6.00 km teren
03:13 h 23.01 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:220 m

Dużo po okolicy, Oleśnica.

Czwartek, 7 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 2

Bokami do Oleśnicy zajechałem, jeździłem po wioskach, następnie powrót główną.

Wolny dzień, święto, a kręcić trzeba jeśli pogoda pozwala :)

Niestety trasa przebiegała bardzo nerwowo, około 10-15 postojów wymuszonych ocieraniem tarczy hamulcowej. Problem ten spowodował transport na przyczepce z Mysłakowic, ale głównie przejazd przez dziurawy Wrocław pokrzywił to i owo (bo co innego mogło się stać?). Mimo niemałego wkur*a jechałem dalej :)

Budynek obok Wieży Ciśnień w Oleśnicy © kRs123


Miałem ze sobą dwie opaski odblaskowe :) © kRs123


Uratowałem też Pana Ropucha od zgniecenia na krajowej 8. © kRs123


Jeszcze z innej pozycji :P Fotogeniczny jest... jak widać. © kRs123
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie


Dane wyjazdu:
58.00 km 2.00 km teren
02:17 h 25.40 km/h:
Maks. pr.:55.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:300 m

Dojazd pod Śnieżkę.

Poniedziałek, 4 czerwca 2012 · dodano: 09.06.2012 | Komentarze 4

Wyjechałem o godzinę za późno, bo około 10. Jeszcze zajmowałem się w mieście zmienianiem kart, telefonów itd. Nawigację miałem :) Jechałem bez mapy, więc załatwiłem sobie NOKIĘ E52 z GPSem.

Początkowo miałem taki plan :) © kRs123


Przedarłem się przez Wrocław, dojechałem do Bielan Wrocławskich, wcześniej ściągałem jeszcze bluzkę i zostałem z kurtką i koszulką. Wszystko to zajęło mi trochę czasu i z miasta wyjechałem przed 12.

Dojechałem do "Centrum handlowego" Bielany Wrocławskie. © kRs123


Po drodze. Bez pobocza. Droga krajowa nr 35. © kRs123


Ujechałem równe 20 km, było mi zimno, byłem cały mokry, chmury zasłoniły mi świat. Do tego zbierało się na deszczyk. Widząc na poboczu stojący samochód z paką, podjechałem i zapytałem czy nie dałoby rady zabrać mnie i Herculesa kawałek do przodu :) Pan jechał do Świdnicy, podwiózł mnie aż do Świebodzic. Miło :)

Tym czymś się woziłem :D Serków topionych nie dostałem :) © kRs123


A rower podróżował "na styk" z tyłu :) © kRs123


Ślężę też pokryły chmury. © kRs123


Po drodze sporo zabytkowych budowli. © kRs123


Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, zapytałem pracownika o kilka wiosek, do których muszę dotrzeć, nie wiedział nic, mimo że miejscowy. Więc zjadłem kanapkę i looknąłem w GPSa :)

Czas znowu jechać samemu :) © kRs123


Daleko nie miałem do celu :) © kRs123


Powoli zaczynały się górki. © kRs123


I skały dookoła. © kRs123



Jadę i jadę, nie ujechałem nawet kolejnych 20 km, a na dużej górce w Dobromierzu usłyszałem trąbienie mijającego mnie samochodu, okazał się to szefo z odrobiną miejsca na przyczepce, zjedliśmy pierogi ruskie, zapakowaliśmy rower i w drogę - do pracy pod Śnieżkę, do Mysłakowic.

Tym razem jechałem czymś takim :) © kRs123


Szkoda mi było zjeżdżać z tej górki samochodem. © kRs123


Wiele tego typu mostów. © kRs123


Śnieżka i Śnieżnik pod chmurami. © kRs123


Więcej tego dnia i dwóch następnych nie pojeździłem, kilka dni pracy mnie czekało.
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie