Info

Więcej o mnie.



Wykres roczny


Archiwum bloga
- 2015, Marzec3 - 0
- 2015, Luty1 - 0
- 2015, Styczeń1 - 0
- 2014, Listopad3 - 0
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Lipiec6 - 0
- 2014, Czerwiec13 - 0
- 2014, Maj10 - 2
- 2014, Kwiecień5 - 0
- 2013, Listopad1 - 4
- 2013, Październik4 - 17
- 2013, Wrzesień2 - 2
- 2013, Sierpień12 - 10
- 2013, Lipiec19 - 40
- 2013, Czerwiec17 - 17
- 2013, Maj18 - 44
- 2013, Kwiecień14 - 62
- 2013, Marzec15 - 64
- 2013, Luty5 - 8
- 2013, Styczeń15 - 13
- 2012, Grudzień11 - 24
- 2012, Listopad7 - 18
- 2012, Październik10 - 5
- 2012, Wrzesień16 - 31
- 2012, Sierpień27 - 25
- 2012, Lipiec5 - 4
- 2012, Czerwiec24 - 42
- 2012, Maj25 - 43
- 2012, Kwiecień31 - 29
- 2012, Marzec34 - 49
- 2012, Luty23 - 11
- 2012, Styczeń16 - 2
- 2011, Grudzień11 - 4
- 2011, Listopad19 - 6
- 2011, Październik8 - 3
- 2011, Wrzesień5 - 0
- 2011, Sierpień11 - 1
- 2011, Lipiec24 - 5
- 2011, Czerwiec23 - 6
- 2011, Maj23 - 31
- 2011, Kwiecień24 - 37
- 2011, Marzec23 - 13
- 2011, Luty6 - 0

Dane wyjazdu:
85.30 km
0.80 km teren
03:30 h
24.37 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:180 m
Rower:Hercules Icona
Opalanko do Oleśnicy
Niedziela, 3 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 2
W planach miałem Oleśnicę i tak też się stało, jeszcze dla pewności wziąłem mapę od Asi, jak się później okazało, postąpiłem bardzo słusznie. Wyjechałem z garażu o 11 czasu polskiego, by po chwili odebrać mapę Oleśnicy i okolic. Po kolejnych 30 minutach wyruszyłem we właściwą trasę. Chciałem szybko wrócić, by skorzystać z tego ciepłego dnia jeszcze spacerując po miejscowym parku. Pojechałem przez Wielowieś, gdzie ujrzałem coś ciekawego.
CowHorse© krystian2632
Dalej to Działosza, Zawada i skręciłem na Szczodrów. Przed tym skrętem jechało się bardzo lekko, na prostej zrobiłem rekord prędkości tego dnia, ale to tylko dzięki pomocy wiatru, który mi towarzyszył. W Szczodrowie pełno ludzi i msza święta w pierwszym kościele, zdjęcie mam jednak tego drugiego.

Kościół w Szczodrowie© krystian2632
Następnie pojechałem na Ostrowinę. Z tego co wiedziałem jest tam DOM POMOCY SPOŁECZNEJ. Dom, a raczej zamek był moim zdaniem piękny.
Oto on:

Dom Pomocy Społecznej w Ostrowinie© krystian2632
Następnie to musiałem dojechać DK nr 25 do samej Oleśnicy. W połowie tej drogi, tzn. przy zjeździe na Cieśle zrobiłem sobie krótki niewymuszony niczym postój. Tam też spotkałem miłego pana, który uśmiechając się przejechał dalej.

Znak przed Spalicami© krystian2632
Jak widać wybór miałem tylko jeden, więc pojechałem prosto. Po chwili ujrzałem grupkę kolarzy, z bliska okazało się, że był to młody osobnik płci męskiej (ok. 25 lat) prowadzący po kolei za sobą - prawdopodobnie żonę, córkę i mamę :) Wymieniwszy się pozdrowieniami pokierowałem się dalej. Było fajnie dopóki dalej nie minął mnie jakiś koleś na Meridzie, ja rękę podnoszę, a ten burak nawet nie raczył kiwnąć głową, wiec mając go gdzieś z uśmiechem pojechałem dalej :D
Wjeżdżając do Ocy zrobiłem zdjęcie ładnej wieży ciśnień, która wieczorami świeci na niebiesko, mawiają, że zamieszkuje tam Fiona od Shreka ;p

Wieża ciśnień w Oleśnicy© krystian2632
Następnie to już prosto na rynek.

Ratusz w Oleśnicy© krystian2632
Tam też spotkałem wielu kolarzy, aczkolwiek jeden okazał się warty rozmowy. Stanąłem niedaleko niego, a ten po chwili podjechał zaciekawiony :)
Oto on:

Pan z pasją z Wrocławia© krystian2632
Zaciekawiły mnie jego opowieści o jego historii z rowerami itd. :) Mimo bardzo słabego sprzętu pasja wygrała i prowadzi go po polskich drogach :) Jako, że ma dużo czasu to postanowił go spędzać na rowerze. Robi to od wielu wielu lat.
Pogadałem, pożegnałem się i w drogę :) Jeszcze tylko pozostało mi zjeść kanapeczki i wio na PKP.

PKP w Oleśnicy© krystian2632

PKP Oleśnica© krystian2632
Uzupełnić płyny i w dalszą drogę póki słońce pomaga.

Dolina Baryczy we wsi Bogusławice© krystian2632
Przez Cieśle do DK nr 8.
PKP Cieśle:

PKP Cieśle© krystian2632
W drodze do Poniatowic 2 razy mijała mnie jednostka policji. Myślałem sobie: czyżby chcieli mnie zatrzymać i wlepić jakiś mandacik ? ;p No i by się nazbierało. Brak świateł (przecież był dzień), brak dzwonka i jazda po DK nr 8 (wiem, że przez kawałek nie można, ale czy akurat tam ?). To chyba tyle :p Miałem kask, więc mnie zostawili w spokoju. Tyle dobrze.

Hotel Amber© krystian2632
Następnie widząc wysoki kościół pojechałem wzdłuż Poniatowic, tych właściwych. Spotykając Wiśnię po drodze pojechałem dalej "gubiąc" niby drogę. Dojechałem na PKP Poniatowice:

PKP Poniatowice© krystian2632
No i spotkałem bacznie przyglądające się mi dwa BOĆKI maści biało czarnej :D Pierwsze w tym roku ! :p

Bociany w Poniatowicach© krystian2632
Potem przez Osadę Leśną i PKP Jemielna Oleśnicka do Gaszowic. Tam już czekała mnie droga główna.
Następnie należał mi się odpoczynek i udałem się na stację benzynową w Stradomii Wierzchniej.

Wietrzenie skarpetek© krystian2632
Po krótkim wietrzeniu obuwia i skarpetek zjadłem Princessę orzechową i pojechałem dalej zahaczając o Zalew. Ruchu było pełno no i oczywiście te "motorynki". Po całej trasie miałem ich dość, co chwile jakiś z prędkością światła wymijał mnie na centymetry.

Zalew w Stradomii© krystian2632
No i upragniony Syców. Jeszcze tylko dojechać do garażu przez teren i dostanie się do lodówki :)

terenowy Syców© krystian2632
Trasa ciekawa i bardzo udana mimo, że stówka nie została osiągnięta. Dalej prysznic i spacer z Asią.
Kategoria 4) 75-100 km, samotnie
Dane wyjazdu:
42.80 km
1.00 km teren
01:49 h
23.56 km/h:
Maks. pr.:66.70 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:110 m
Rower:Hercules Icona
Rekordowo po wzniesieniach
Piątek, 1 kwietnia 2011 · dodano: 02.04.2011 | Komentarze 1
Dzisiaj w planach była krótka wycieczka i dokończenie naprawy mojego starego sprzętu :) Linki i manetkę kupiłem i pojechałem w stronę Działoszy.
Widok na Syców z Nowego Dworu© krystian2632

Hercules Icona© krystian2632
No i na tym się skończyło, pokonałem długą górkę pod wiatr i po chwili zastanowienia czy jechać dalej czy zrobić sobie mały i szybki zjazd wybrałem to drugie :) Lecąc z wiatrem ustanowiłem prawdopodobnie swój rekord życiowy: 66,7 km\h :) Do 70 na tej górce i tym rowerem ciężko by było dojść, tym bardziej ze brakowało mi już oddechu :) Na samym dole spotkałem łapiącego stopa kolegę, chwilę pogadałem i pojechałem w celu pobicia mojego nowego rekordu na górkę w Słupi :)

Górka w Słupi© krystian2632
Wiedząc, że mam z wiatrem ruszyłem i wykręciłem "tylko" 65,8.

Oczko wodne na górce w Słupi© krystian2632
Następnie skręciłem na ładnie położony kościółek i wyskoczył mi wielki psiur :D

Kościółek w Słupi© krystian2632
Okazało się, że nie był negatywnie nastawiony, skakał i się cieszył, więc nie było się czego bać. Po kilku sekundach w granicach mego widzenia pojawiła się koleżanka, pogadaliśmy chwilę i pojechałem w stronę Perzowa, od tej strony jeszcze tam nie jechałem. Zrobiłem fotkę PKP i wyruszyłem dalej.

PKP Perzów© krystian2632
Jako, że byłem bardzo szczęśliwy dzięki panującej wokoło pogodzie i jeździe w krótkich spodenkach postanowiłem dojechać do Trębaczowa.

Wioska Smerfów w Trębaczowie© krystian2632
Tam też zakupiłem w lokalnym sklepie MEGA Grzecha i wróciłem przez Miechów do Sycowa, po drodze zahaczając jeszcze o domostwo Asi :)

WindAsia© krystian2632
Wycieczka nadzwyczaj była udana, niestety na poboczach masę padliny, od dziczyzny po sarninę.
Kategoria 2) 25-50 km, samotnie
Dane wyjazdu:
7.80 km
0.80 km teren
00:21 h
22.29 km/h:
Maks. pr.:36.90 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Upalnie po części
Czwartek, 31 marca 2011 · dodano: 31.03.2011 | Komentarze 0
Uwielbiam ciepełko po srogiej zimie :) Dzisiaj w planach miałem posprzątanie garażu, by zrobić miejsce na rowery oraz podreperowanie starego rzęcha MTB, którego miałem zamiar sprzedać choćby za grosze. Po jeździe rowerkiem udałem się na miły spacer po Sycowie z Asią. Garaż nie posprzątany, w rowerku się trochę poprawiło, lecz i tak są problemy z przerzutkami i hamulcami, czyli najważniejsze. Problemy są, ponieważ użyte są najgorsze materiały. :) Jutro albo w weekend zajmę się wyglądem ramy. Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
61.40 km
11.00 km teren
03:01 h
20.35 km/h:
Maks. pr.:53.30 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:300 m
Rower:Hercules Icona
Najwyższe wzniesienie Wielkopolski
Środa, 30 marca 2011 · dodano: 30.03.2011 | Komentarze 0
Trasa zaczerpnięta od pape93, który ostatnio nie chce ze mną coś jeździć :D Więc muszę sam śmigać.O 15:10 skończyłem szkołę 2 WFami, które niestety o dziwo dały mi w kość, dosłownie. Kostka znowu dała o sobie znać i ledwo doszedłem do domu. Muszę w końcu coś z tym zrobić. Jednak nie odpędziło to moich myśli od wycieczki rowerowej. Przygotowałem się i wyjechałem na miasto odebrać kartę pamięci SDHC Kingston 4 GB, zapłaciłem, odwiozłem kartę do garażu i pojechałem na kaliską do sklepu po Cisowiankę za 1.60 zł :D Dalej to już przez szybko rosnącą "BIEDronkę" do Pisarzowic i Mąkoszyc, gdzie skręciłem na Marcinki. Na tej trasie za każdym razem spotykam jakiś kolarzy, tym razem była to para (chłopak i dziewczyna) szybko sunąca na szosie, wymieniłem się pozdrowieniami i ruszyłem dalej, aczkolwiek byłem zafascynowany widokiem Cube'a tej młodej pani :)

Pomnik ks. Wincentego Rudy© krystian2632
Następnie będąc bez mapy nie wiedziałem dokładnie, w którym momencie skręcić, wyszło na to, że skręciłem na Ignaców, z tego co pamiętam po chwili zrobiła się świetna droga nieutwardzona, lepsza niż większość gminnych :) Troszkę górek tam było, a prędkość w dół dochodziła nawet do 37 km/h. Jako, że wiele dziur nie było to mogłem sobie pozwolić na takie zjazdy :) Jadąc dalej skręciłem w prawo i był to mały błąd, ponieważ po zrobieniu 1 km musiałem wrócić nic tam nie zobaczywszy. Dojechawszy dalej skręciłem w prawo na Parzynów po drodze mijając dziewczynę męczącą się pod górkę "góralem". Dotarłszy do celu zobaczyłem znajome zdjęcie (widziane u pape93), więc wiedziałem, że jestem blisko Najwyższego wzniesienia Wielkopolski.

rozwidlenie w Parzynowie© completny
Zawróciłem i udałem się w kierunku Krzyża Jubileuszowego. Po kilku km tam dotarłem, jadąc po bardzo kamienistej drodze obawiając się o stan zdrowia mojej dętki. Na samiutkim szczycie ujrzałem koleje młode dziewczę na rowerze. Nie zagadałem, ponieważ rozmawiała przez telefon. Oglądając kamienie obok i mapkę także tu usytuowaną nie wiadomo kiedy, nie wiadomo gdzie i w jaki sposób ta dziewczyna bezszelestnie się ulotniła :)

Kamienie przy Krzyżu Jubileuszowym© krystian2632
Następnie przez Olszynę dojechałem ładną drogą do Ostrzeszowa, gdzie pokierowałem się w kierunku krytej pływalni. Krążąc wokół niej zobaczyłem kilkanaście skąpo ubranych dziewczyn na fitnessie, uśmiechnąwszy się szybko pojechałem dalej :)

Kryta pływalnia w Ostrzeszowie© krystian2632
Błądząc troszkę po Ostrzeszowie wyruszyłem w kierunku PKP Ostrzeszów, na którym zjadłem bułkę popijając wodą z sokiem malinowym :) Zrobiłem to wszystko o tej godzinie:

Zegar na PKP Ostrzeszów© krystian2632
Po chwili przejechał jeszcze długi pociąg towarowy.

Wieża ciśnień na PKP Ostrzeszów© krystian2632
Następnie udałem się na ostrzeszowski rynek

Ostrzeszów - ratusz© completny
Następnie o potwornym i ledwym do zniesienia bólu udałem się w kierunku Sycowa, zahaczając jeszcze o kolejną wieżę ciśnień.

Zabytkowa wyremontowana wieża ciśnien w Ostrzeszowie© krystian2632
Wracając, w Rojowie skręciłem we wcześniej nieznaną mi drogę na Bierzów, ponieważ kierowała się w tym samym kierunku co droga główna. Pojechawszy tam ujrzałem akt wandalizmu.

Zniszczony przystanek autobusowy w Bierzowie© krystian2632
Następnie będąc już blisko Kobylej Góry zobaczyłem 20 m ode mnie 4 młode konie, zatrzymałem się i po chwili wszystkie podbiegły galopem do mnie. Byłem z jednej strony wystraszony, a z drugiej podniecony jak nigdy, ponieważ nie dość, że były młode to i nadzwyczajnie piękne. Pojechałem troszkę dalej i zobaczyłem, że sznurki odgradzające je od asfaltu były pourywane, co oznaczało tylko jedno - chciały sobie troszkę pohasać na wolności :) Po chwili pojawiła się właścicielka tych 4 piękności, konie zobaczywszy ją natychmiastowo się uspokoiły i szły w rzędzie bez większych nierówności :) Tym też się zachwyciłem. Następnie właścicielka w towarzystwie psa, kota i 4 koni odprowadziła je do zagrody. Dalej to już znajoma Kobyla Góra i pół bułki na "rynku", gdzie sporo ludzi się bawiło, a raczej skończyło bawić po wcześniejszym spożyciu alkoholu.
Nadal bez tylej lampki wróciłem do Sycowa z wielką ostrożnością. Przed miastem napotkał mnie okropny smród, tak jakby łajno zmieszane z jakaś inną substancją. Nigdy nie mam problemu z przejechaniem przez taką chmurę, niestety tym razem aż zbierało mi się na wymioty. Na szczęście po kilkuset metrach było lepiej. Na kaliskiej w sklepie u Troski zakupiłem batonika Prince Polo XXL, którego się świetnie pochłaniało, smakował inaczej niż zawsze - lepiej :D W domu to już dopadłem się do lodówki i do przysmaków mamusi :) Wycieczka bardzo udana mimo męczącego bólu w kostce.
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie
Dane wyjazdu:
19.20 km
14.00 km teren
01:20 h
14.40 km/h:
Maks. pr.:50.80 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Terenowo obok Sycowa
Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 2
Po jeździe damką ze zbyt niskim siodełkiem przeniosłem się na swoją maszynę.Przed garażem zastałem taki piękny widok, duży fiacik 90-letniego sąsiada :)

FIAT 125p sąsiada© krystian2632
Gotówkę wziąłem, ubrałem się bardziej sportowo i wyjechałem na Nowy Dwór by zakupić w końcu tą tylną lampkę. Jedna była ciekawa, lecz posiadała tylko 1 diodę, a to za mało, więc poczekam na lepszy model z minimum 3 diodami, może w nowym tygodniu będzie. Wyjeżdżając ze sklepu zauważyłem ciekawą nieutwardzoną drogę, którą przecinała Krajowa 8.

Kładka na DK nr 8© krystian2632
Przejechałem ją i po chwili zastanowienia pokierowałem się dalej, nie wiedząc co spotka mnie za chwilę.

Droga nieutwardzona© krystian2632
Dalej spotkał mnie ciekawy widok w postaci kilku opuszczonych budowli, dlatego postanowiłem je troszkę pozwiedzać od środka, ponieważ nie wyglądały, że zapadną się pode mną.

Ruiny obok Nowego Dworu© krystian2632
Nawet zrobiłem zdjęcie ze strychu tegoż to domostwa.

Widok na tereny obok Sycowa© krystian2632

Studnia obok ruin© krystian2632
Nie omieszkałem nie spojrzeć na tory.

Przejazd kolejowy obok Sycowa© krystian2632

Przejazd kolejowy obok Sycowa cz. II© krystian2632
Następnie jadąc przez masę błota udałem się do ambony pooglądać widoczki.
Na polu zauważyłem dokładnie 14 saren i kilka zająców. Troszkę tam posiedziałem, zjadłem Snickersa i pojechałem dalej.

Ambona© krystian2632

Błoto© krystian2632

Brudny Hercules Icona© krystian2632
Jadąc sobie dalej co chwilę zmieniał mi się teren, raz wielkie błota i młynek gdy koło jest do połowy zanurzone by po chwili wyjechać w piach, w którym traci się przyczepność bardzo podobnie.
Byłem nawet przy terenie Arboretum Leśnego im. S. Białoboka.

Powoli sobie jeżdżąc natrafiłem na asfaltową dróżkę w pobliżu Ślizowa.

Droga Ślizów© krystian2632
Wyjechałem w Bielawkach i udałem się z górki szybko do Sycowa.
Następnie przejechałem przez park oglądając dalszy postęp zmian, jakie w nim dokonano. Wypuścili calutką wodę, pewnie będą cały syf wyciągać z dna.

Zachód słońca nad sycowskim parkiem© krystian2632

Pusty akwen wodny w sycowskim parku© krystian2632
Tak skończyła się moja jakże ciekawa wycieczka, okazuje się, jak mało znam okolicznych terenów, więc trzeba będzie kiedyś to nadrobić.
Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
5.70 km
0.30 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:
Po miejskich sklepach
Wtorek, 29 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 0
Wybrałem się na oględziny po sklepach RTV maminy rowerkiem. Siodło było tak nisko, że po chwili jakoś kolana poczuły się zmęczone :D Zakupiłem kartę SDHC 4 GB, cena wyszła jak na alledrogo z przesyłką, więc jutro idę po jej odbiór. Liczba kilometrów orientacyjna. Trochę po mieście pojeździłem. Kategoria 1) 0-25 km, samotnie
Dane wyjazdu:
27.50 km
11.00 km teren
01:40 h
16.50 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: m
Rower:Hercules Icona
Szynowo po okolicy
Poniedziałek, 28 marca 2011 · dodano: 29.03.2011 | Komentarze 2
Wyjechałem oddać Pawłowi sakwy, po czym jego babcia mi powiedziała gdzie wyruszył. Postanowiłem pojechać w jego stronę i go ewentualnie spotkać na trasie. Tak się stało, 2 km za Sycowem minęliśmy się, po czym dołączyłem do niego i poprowadziłem go na kole kawałek (starałem się przez całą trasę bo był na 26kach). W ten sposób dojechaliśmy do jego domu, gdzie zainstalował grę i znowu wsiedliśmy na rower. Udaliśmy się w stronę sycowskiego PKP, na którym ja dokonałem oględzin (WC itd.), a Paweł pisał smsa chłopakom, że nie jedzie do Dziadowej. Niedaleko były 2 mosty, o których ja nic nie wiedziałem, więc się tam udaliśmy. Ładnie tam jest (nie licząc gdzieniegdzie śmieci). Następnie po polnej czasem zabłoconej drodze wjechaliśmy na Osiedle Zawada, na które podczas innych wycieczek chętnie zaglądam :) Skręciliśmy w prawo i pojechaliśmy nieznanymi przez nas obydwu polnymi drogami. Dojechaliśmy znowu do przejazdu kolejowego, na którym poprowadziliśmy rowery po szynie do samej Gęsiej Górki.
Paweł prowadzący rower po szynie© krystian2632

Postój na niestrzeżonym przejeździe kolejowym© krystian2632

Zachód słońca na torach© krystian2632
Stamtąd to już rześko trasą do Perzowa, w którym także zaliczyliśmy PKP (nie mogło być inaczej z miłośnikiem kolei). Następnie udaliśmy się na Słupię, przez którą nie było łatwo nam się przedrzeć. Zobaczywszy ładny drewniany kościółek na uboczu pojechaliśmy go obejrzeć dookoła prowadzącą tam dróżką, która niestety zamieniła się na nieutwardzoną, rzekłbym nawet "miękką". Dalej to już na "skrót" przez bagniste pole i bardzo wysokie kępy. Dotarłszy do asfaltu udaliśmy się prosto do Sycowa.
Kategoria z Pawłem, 2) 25-50 km
Dane wyjazdu:
75.00 km
1.00 km teren
03:06 h
24.19 km/h:
Maks. pr.:49.50 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy:110 m
Rower:Hercules Icona
Powrót z Wrocławia
Niedziela, 27 marca 2011 · dodano: 27.03.2011 | Komentarze 1
No i dobre się skończyło :) Weekend z Aśką dobiegł końca i trzeba było wrócić do domu. Ogólnie troszkę późno się zebraliśmy i wyjechaliśmy na miasto po 13 by zakupić aparat dla mnie (w czwartek będę go miał). Po małych zakupach i krótkim przygotowaniu była już godzina 17 według nowego czasu, więc wiadome było, że zastanie mnie ciemność. Bardzo fajnie się jechało, prowiantu miałem sporo, więc nie mogłem narzekać. To raz się zatrzymałem by zjeść batonika i banana, to później by dolać płynów i zjeść bułkę. W połowie drogi zrobiło się ciemno i musiałem jechać z włączonymi lampkami i być szczególnie czujny na jezdni. Kamizelkę odblaskową miałem już założoną po wyjeździe z Wrocławia. Nowej tylnej lampki jeszcze nie zakupiłem, muszę to zrobić bo obecna lichutko świeci. Mimo wszystko średnia prędkość całkiem całkiem, licząc "powolną" jazdę po ciemku. Weekend zaliczam do szczególnie udanych :)
Hercules Icona z sawką Crosso Classic Red© krystian2632
Kategoria 4) 75-100 km, samotnie
Dane wyjazdu:
82.00 km
2.00 km teren
04:15 h
19.29 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: 70 m
Rower:Hercules Icona
Przez męki do cywilizacji
Czwartek, 24 marca 2011 · dodano: 25.03.2011 | Komentarze 1
Zerwałem się szybko ze szkoły i poszedłem do garażu podregulować SLX'a. Niestety na mało się to zdało. Wróciłem do starych ustawień i niestety łańcuch troszkę ocierał. Na bagażniku zawisła sakwa Crosso Classic krwistej czerwieni zapożyczona na czas wycieczki od "pape93" (za co mu dziękuję). Przymocowałem ją idealnie tak, że na największych dziurkach nawet nie drgnęła. Następnie wyruszyłem, mimo wszechogarniającej mnie wiedzy - BARDZO silnego wiatru. Dróżka do Dziadowej bez większego problemu z wysoką średnia, tylko dlatego, że wiał boczny wiatr. Następnie to już centralnie w mordę go miałem. Nazwałbym to istną rzeźnią. W Radzowicach stanąłem przy miejscowym sklepiku w celu zakupienia batonika i bananów, niestety tych drugich nie zastałem. Tam zjadłem wcześniej przygotowaną bułczynę z serem i szyneczką. Dalej to znowu na trasie jechałem w towarzystwie nieszczęsnego wietrzyska. No i taka była cała trasa. Pierwszą część pokonałem bez większych spojrzeń w mapę, lecz dalej to zaczęły się zakręty, nawroty i tego typu gó*na. Co chwile miałem w ręku mapę, ale i to nie wystarczyło, przy napotkaniu pierwszej lepszej osoby pytałem o drogę. W czasie jazdy zajadałem się Snickersem. Dojeżdżając do Wrocka robiło się coraz ciemniej, więc we Wrocławiu odpaliłem lampki i założyłem kamizelkę odblaskową. No i co się dalej stało ? ERROR ! Chciałem pojechać mniej ruchliwymi drogami, więc udałem się według mapy na "skrót". Niestety jak się po chwili okazało cały teren był zalany i musiałem się wrócić. Z tego wszystkiego włączyła mi się wielka ssawa w brzuchu co skłoniło mnie do zjedzenia drugiej bułki. Po chwili zobaczyłem jakiegoś Pana, który wyjaśnił mi całą sprawę. Kilka lat temu skasowali most przechodzący przez Widawę, niestety na starszej mapie tego nie uwzględnili :D Jedynym rozwiązaniem było pojechanie głównymi drogami, po ciemku nie było to takie łatwe. Po jakimś czasie i spotkaniu przepitych studenciaków AWFu znalazłem się na ulicy, na której znajduje się mój cel. Kategoria 4) 75-100 km, samotnie
Dane wyjazdu:
60.30 km
0.30 km teren
02:37 h
23.04 km/h:
Maks. pr.:47.30 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy:100 m
Rower:Hercules Icona
Słonecznie po Opolskim
Środa, 23 marca 2011 · dodano: 23.03.2011 | Komentarze 1
Wróciłem ze szkoły i po jakimś czasie wybrałem się w trasę. Celem okazał się Namysłów. W pierwszą stronę jechało się całkiem przyzwoicie, lekko boczny wiatr, trasa w miarę z górki no i ten asfalt :) Cud, miód i truskaweczki (najlepiej mrożone w lato). Ze Ślizowa do Dziadowej Kłody nowa dróżka, więc super. Do tego w Ślizowie spotkałem autobus z dzieciakami z podstawówki. Postanowiłem go dogonić. Udało się i w kilka sekund wykręciłem najlepsza prędkość dnia, niestety coś nie pykło. W trakcie mocnego kręcenia coś strzeliło, jak się później okazało źle nacisnąłem manetkę i łańcuch źle wskoczył. Wybiło mnie to z rytmu i zrezygnowałem. Tak czy siak, choć przez chwilę mogłem czuć się jak bohater widząc zdumienie dzieciaków w tylnej szybie :) Ale jechało się świetnie za nim. Jak będzie okazja i dobra droga to nie odpuszczę następnym razem. Przed moim celem jeden widok bardzo mnie ucieszył. Jechał sobie Pan na własnej roboty rowerze, pedałował używając rąk. Gdy go pozdrowiłem uśmiechnął się bardzo szczerze, że aż miło mi się zrobiło.Dalej to już lekko do Namysłowa.

Namysłów© krystian2632
Wybrałem się na rynek i oblazły mnie dookoła bestyje :D

Ratusz namysłowski© krystian2632

Bestie namysłowskie© krystian2632

Gołąbeczki kochane :D© krystian2632
Po zjedzeniu smacznych kanapeczek przejechałem się po mieście.

Brama Krakowska© krystian2632
W drodze powrotnej także zdecydowałem się na posiłek. Chodziło mi to po głowie od kilku km. Zakupiłem wodę cytrynową (nad sklepem wtedy przeleciał samolot wojskowy, leciał na wysokości około 100 metrów) i po chwili zatrzymałem się na poboczu za Pawłowicami. Było spokojnie i przy ziemi praktycznie bez wiatru.

Posiłek z wiatrem bez wiatru© krystian2632
Ogólnie cała droga powrotna pod bardzo mocny wiatr południowo wschodni. Kierowcy TIRów byli moimi zbawicielami. Górka przed Ślizowem pokonana mocno. Dalej to już spokojnie do domu.
Kategoria 3) 50-75 km, samotnie